Serwis Kibiców z Huty Czechy
 
Nawigacja
Strona Główna
Szukaj

Informacje o klubie
Kadra
Stadion

Ultras HHC
Przyjaciele
On tour 2006-2015
On tour 2016-2023
Flagi
Graffiti
Szale
Ciuchy
Vlepki
Gadżety

Galeria zdjęć
Filmy
Tapety
Księga gości

Wiosna 06
Jesień 06
Wiosna 07
Jesień 07
Wiosna 08
Jesień 08
Wiosna 09
Jesień 09
Wiosna 10
Jesień 10
Wiosna 11
Jesień 11
Wiosna 12
Jesień 12
Wiosna 13 (1)
Wiosna 13 (2)
Jesień 13
Wiosna 14
Jesień 14
Wiosna 15
Jesień 15
Wiosna 16
Jesień 16
Wiosna 17
Jesień 17 (1)
Jesień 17 (2)
Wiosna 18
Jesień 18
Wiosna 19
Jesień 19
Wiosna 20
Jesień 20
Wiosna 21
Jesień 21
Wiosna 22
Jesień 22
Wiosna 23
Jesień 23

Kontakt
FB Kibolska Huta Czechy
Kanał YT
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Button
Kibice HHC
Kibolska HC
Linki
















Regio Wyniki
Sponsor główny


Mazowsze
Image and video hosting by TinyPic
Kibice jesień 11
Image and video hosting by TinyPic


31.07.11
Legia Warszawa - Zagłębie Lubin (odwołany)


Relacjonuje fanatic (Hutnik):
Inauguracja sezonu na stadionie warszawskiej Legii nie wypadła tak jak wyobrażał sobie to każdy fanatyk. Do samego końca nie było wiadomo czy w ogóle w tym sezonie będzie prowadzony doping na polskich stadionach, co jest pokłosiem nagonki na kiboli. Ostatecznie jednak OZSK nie wydał komunikatu o takiej formie protestu, więc wygłodniali kibice w strugach deszczu stawili się pod bramami stadionu. Kolejny raz można było przekonać się, że polskie „nowoczesne” obiekty to jednak fuszerka.... Najpierw zalewane biura i magazyny na stadionie Lecha, potem problem ze schodami na Narodowym no i teraz (już nie pierwszy raz) cieknący dach, pływający bruk i fontanna na schodach Ł3. Trzeba przyznać, że pogoda tego dnia nie należała do najlepszych, ale chyba jak ktoś się za coś wziął, pobrał za to spore pieniądze to powinien wykonać to należycie, a nie na odpier... Bilety na Żyletę zostały wyprzedane do samego końca, gorzej wyglądało to na innych trybunach. Zadebiutowała nowa flaga BIELANY, został wywieszony trans WARSZAWA 1944-PAMIETAMY, a także KOSOVO JEST SERBSKIE. O godzinie 17, kiedy miał już rozpocząć się mecz na środek boiska wyszedł Wojtek Hadaj oznajmiając, że rozpoczęcie meczu opóźni się o 30 minut lub spotkanie zostanie całkowicie odwołane z powodu zalanego boiska. Podniosło to ciśnienie na stadionie, bo nikt raczej nie dopuszczał do siebie myśli o tym, że po przerwie między sezonami nie ujrzy na murawie kopaczy i nie będzie mógł zedrzeć gardła. W trakcie czekania na decyzję Levi dał znak do rozpoczęcia dopingu, który całkiem ładnie wychodził. O godzinie 17:30 sędziowie i delegaci zwizytowali boisko po czym uznali, że nie nadaje się ono do gry. Miny ludzi na najbardziej fanatycznej trybunie w Polsce można sobie tylko wyobrazić. Piłkarze Legii podeszli jeszcze pod każdą trybunę dziękując fanom za przybycie. Na Żylecie rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego wyśpiewany przez kibiców, a także hasło CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM po czym stadion zaczął pustoszeć. Frekwencja tego dnia 15 000. Z tego co mi wiadomo od nas 5 osób (3 na Żylecie plus dwie na Zachodniej) i 4 osoby z Wilgi (także na Żylecie). Zagłębia 60 osób na sektorze plus 3 autokary, które się spóźniły, a fani w nich podróżujący nie zostali wpuszczeni na sektor. 1944-PAMIETAMY!!!

_________________

04.08.11
Legia Warszawa 0-0 Gaziantepspor


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Spotkanie z Turkami było wyjątkowo zachęcające, na co miało wpływ kilka czynników. Po pierwsze nieprzychylne wypowiedzi trenera Gaziantepsporu nt zarówno drużyny, jak i kibiców Legii wywoływały spore ciśnienie wśród fanatyków Legii. Po drugie kilka dni wcześniej podczas obchodów upamiętniających Bohaterów Powstania Warszawskiego zatrzymany został Staruch, wiadomym jest czyja to sprawka i pewnym było, że nie przejdzie to bez echa. Następnym istotnym faktem był odwołany mecz z Zagłębiem i niedosyt ogromnej rzeszy kibiców chcących w końcu pozdzierać gardło po przerwie letniej. Także już na kilka dni przed meczem zacieraliśmy ręce.

Z Huty wyjeżdżamy w trzyosobowym składzie i kierujemy się do Wilgi skąd dalej ruszamy autokarem wraz z trzema braćmi z Wilgi. W drodze do stolicy dowiadujemy się od starszej pasażerki owego autokaru, że „fajne z nas chłopaki ” poza jednym Adasiem ;) Na Paryskiej przesiadamy się w komunikacje miejską i na dwie godziny przed meczem docieramy pod stadion. Udajemy się w wiadome miejsce, gdzie czeka już na nas trójka znajomych. Po jakimś czasie zjawiają się kolejne mordeczki z naszej grupy. Ostatecznie w 12 głów obieramy miejsca na Żylecie i oczekujemy na pierwszy gwizdek. Zanim ten jednak zabrzmiał Lewy, który już chyba na dobre zadomowił się na gnidzie najgorętszej trybuny w Polsce przekazał kilka słów prawdy o sąsiadkach zza miedzy oraz sympatykach sportu omyłkowo przychodzących na Żyletę.

Pierwsi na rozgrzewkę wszyli piłkarze tureccy. Przywitaliśmy ich sporą porcją gwizdów oraz pieśnią rodem z „Rudego 102”. Zawodnicy Legii podczas rozgrzewki mogli się dowiedzieć, jakiego rezultatu dziś oczekujemy oraz usłyszeli kilka pieśni o najlepszym polskim klubie. Nie można nie wspomnieć o okrzykach wojennych na dwie kondygnacje Żylety, co wychodziło rewelacyjnie.

Gdy rozpoczął się mecz przez pierwsze 15 minut naprawdę głośno ciągnęliśmy „Hej Legia gooool”. Na płocie wisiała jedynie flaga Nieznanych Sprawców oraz okazjonalne transparenty wspierające Starucha oraz obrażające sąsiadki i warszawską policję. Podczas spotkania dość często „pozdrawiano” obie grupy. Zatańczyliśmy również labada w obu wersjach i bawiliśmy się w najlepsze. Poziom decybeli stał na naprawdę niezłym poziomie, a jedynym mankamentem było to, iż czasami śpiewaliśmy nierówno. Na gniazdo wspiął się również kontuzjowany tego dnia Michał Kucharczyk i zaintonował kilka pieśni. Z racji, że samo spotkanie było bardzo emocjonujące, a gra piłkarzy nie należała do najpiękniejszych cały stadion reagował na wydarzenia na boisku głośnym, czasem aż otumaniającym gwizdem oraz rykiem :) W drugiej części spotkania gra się zaostrzyła, a pod koniec meczu doszło do małej awanturki na murawie. Trybuny aż kipiały a Turek odpowiedzialny za całe zdarzenie przyjął na klatę głośne „Wypi…”. Po końcowym gwizdku standardowo piłkarze Legii oklaskami podziękowali każdej z trybun za przybycie. Z Żyletą dodatkowo po naszych namowach przybili piątki. Stadion powoli opustoszał. My mieliśmy jeszcze przed sobą kilkukilometrowy spacer pod Belweder gdzie zaparkowane było auto, którym kolega B. zawiózł nas na zasłużony odpoczynek. Zmęczeni, z bólem głowy, ale szczęśliwi jesteśmy w domach ok. 23.00.

Frekwencja tego dnia to 21 000 warszawskich kibiców. Nas 13 osób. Osobiście bardzo zawiedli mnie „fanatyczni” Turcy, którzy nie przylecieli do Warszawy. W sektorze gości zameldowali się ludzie, na co dzień mieszkający w Polsce. Był nawet jeden szalik… Fenerbahce , co mówi samo za siebie. Turcy wywiesili również flagę narodową.

_________________

12.08.11
Legia Warszawa 3-1 Górnik Zabrze


Relacjonuje fanatic (Hutnik):
Pierwszy ligowy mecz na Ł3 podczas którego Żyleta w pełni mogła zaprezentować swoje możliwość. Jak na piłkarski klasyk ten mecz wywołał wśród kiboli średnie ciśnienie. Kolejny raz włodarze mogli przekonać się, że ceny biletów na mecze Legii są z kosmosu dlatego też jedyną trybuną która zapełniła się niemalże do końca była Żyleta, inne trybuny świeciły pustkami, w sumie na stadionie zasiadło prawie 18 tys. ludzi co jak na dwu milionowe miasto jest kiepskim osiągnięciem. Kibice gości wybrali się do Warszawy pociągiem specjalnym w ok. 1400 głów, ale niestety ze względu na wykolejenie się innego pociągu w okolicach Piotrkowa nie dane było im dojechać do Stolicy. Fani Górnika wzięli czynny udział w akcji ratowniczej za co należy im się wielki szacunek, stadion nagrodził ich postawę gromkimi brawami podczas przerwy. Trybuna fanatyków warszawskiej Legii obwieszona została sztandarowymi flagami, a także transami zachęcającymi do przyjścia na mecz ze Spartakiem. Na gnieździe oczywiście Levi, który z całych sił mobilizował wiarę do wysiłku. Zajebisty efekt dało „ładowanie akumulatorów” w postaci przekrzykiwania się z górną trybuną ogłuszającym „AAAAAAA’’, niektóre piosenki udawało się ciągnąć nawet kilkanaście minut. Nowym patentem na demotywowanie rywala jest głośne buczenie i gwizdanie podczas jego zbliżania się do bramki i chyba działa to tak jak powinno :) Dosyć ciekawy przebieg spotkania także wpłynął na doping, po golach dla Legii Żyleta eksplodowała radością. Może jeszcze nie tak bardzo jak w zeszłym sezonie, ale całkiem efektownie. Oczywiście fani nie zapomnieli o braciach, którzy świat oglądają zza krat. Wytknięto sąsiadkom zza miedzy ich frajerskie postępowanie, Donaldowi-Matołowi za całokształt i warszawskiej psiarni za wiadomo co, poniosło się również gromkie „Ole, to my kibole”. Po wygranym meczu piłkarze podeszli pod naszą trybunę, odśpiewali Warszawę i przybili piątki z fanami. Nasz FC zameldował się w 12 osób (7 HC+5 Wilga, wszyscy na Żylecie). W drodze powrotnej spotykamy jeszcze FC Parysów i FC Węgrów. Ostatecznie na mecz dotarło ok. 20 kibiców Górnika wspomaganych GKS-em, jechali oni samochodami, kilka razy zaznaczyli swoją obecność.

_________________

18.08.11
Legia Warszawa 2-2 Spartak Moskwa


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Wieść o kolejnym rywalu Legii w Lidze Europy, którym okazał się Spartak Moskwa większość z nas przyjęła z uśmiechem na twarzy. Wiadomym było, że Rosjanie zawitają do Warszawy zgrabną ekipą i będzie można liczyć również na emocje pozasportowe. Jak przypuszczaliśmy tak też się stało. Fanatycy Spartaka przybyli do polskiej stolicy dzień przed meczem w liczbie ok. 300 głów. Niektórzy z nich, którzy za mocno panoszyli się po mieście w barwach musieli się pogodzić z ich stratą. W ręce Warszawiaków wpadły miedzy innymi szaliki oraz kilka mniejszych flag, w tym jedna szczególnie ważna dla ekipy z Moskwy. Tuż przed meczem w okolicach Źródełka doszło do starcia 40 osobowej grupy Rosjan z trochę liczniejszą ekipą Legionistów. Walka na naszą korzyść.

Na mecz docieramy dość późno jak na nas. Ok. pół godziny przed spotkaniem zajmujemy miejsca na Żylecie, która już dobre 20 minut dopinguje i reaguje na wychodzące z tunelu drużyny drużyny. Po odśpiewaniu „Snu o Warszawie” zaprezentowaliśmy oprawę, na którą składała się kartoniada z trupią czaszką, napisem ULTRAS oraz wymownym transparentem o treści „NIENAWIDZIMY WSZYTSKICH”. Choreografia wyszła bardzo efektownie. W dalszym ciągu spotkania na Żylecie do końca powiewały flagi na kijach. Sam mecz w wykonaniu piłkarzy mógł się podobać. Energiczne akcje stołecznych grajków pobudzały nas fanatycznego dopingu, a on zaś ich do wzmożonego wysiłku. Kilkakrotnie do śpiewu przyłączył się cały stadion. Warto odnotować, że na trybunie południowej rozciągnięta została Panorama, ale sam sposób jej zaprezentowania przez piknikową część warszawskich fanów pozostawia wiele do życzenia. Całe spotkanie obie ekipy nieszczędziły sobie uprzejmości. "Ruska ku..." nisoło się dość często po stadione. Jeżeli chodzi o gości: nieźle dopingują przez całe spotkanie, mają ze sobą około 20 małych flag na płot i kilka transparentów na dwóch kijach. Można śmiało powiedzieć, że godnie zaprezentowali swój klub. Na koniec, gdy zwijaliśmy już manatki Ruscy pobluzgali trochę na Legię, co my skwitowaliśmy głośnym i przepełnionym dumą narodową Hymnem naszego kraju. Frekwencja tego dnia 23,5 tyś. kibiców. Od nas wybrało się 16 osób.

_________________

21.08.11
Legia Warszawa 1-2 Śląsk Wrocław


Relacjonuje Dżygit (Amur):
Spotkanie ze Śląskiem Wrocław nie wywołało większego ciśnienia w naszych szeregach. Mimo to z Wilgi wybrało się 13 osób by obejrzeć grajków na żywo i pozdzierać gardło. Mecz rozpoczął się od dość głośnego "Do boju Legio marsz...". Niestety nie ponieśliśmy śpiewem naszych do strzelenia bramki, a na prowadzenie wyszła drużyna z Wrocławia. Doping do 25 minuty stał na niezłym poziomie, później jakby opadł na mocy. Dobrze zaprezentowali się przyjezdni, którzy zawitali w 610 głów. Co prawda nie zapełnili sektora dla przyjezdnych, ale całkiem dobrze i głośno dopingowali...szczególnie po wyjściu na prowadzenie. Żyleta ponownie obudziła się dopiero na ostatnie 20 minut meczu i wtedy dopiero czuć było prawdziwą moc. Sporo tego dnia dostało się sędziemu głównemu. "Małek, Małek ped..ek" niosło się po stadionie, na którym zjawiło się 18,5 tysiąca kibiców. Końcówka meczu to spięcia piłkarzy i trenera Macieja Skorży z sędzią głównym spotkania, na co Żyleta aktywnie reagowała ("Za..b mu, za..b mu") Nieco rozczarowani wynikiem wracamy do domów bez większych przygód.

_________________

06.09.11
Polska 2-2 Niemcy (Gdańsk)


Relacjonuje Sylwia (Hutnik):
Swoją podróż rozpoczynamy we czwórkę na peronie w Pilawie w poniedziałkowy wieczór. Przebywamy długą, męcząca podróż pociągiem, która mimo wszystko należała do bardzo zabawnych z powodu różnych niespodziewanych wypadków ( pzdr M ;) ). Do Gdańska docieramy na 8 rano. Kilka godz spędzamy na plaży korzystając z pięknej pogody, po czym dzięki pomocy jednej z gdańszczanek docieramy pod stadion. Już ok. 16 zauważamy na mieście ludzi ubranych w barwy Polski i wtedy zaczynamy tak naprawdę czuć po co tam pojechaliśmy. Pod stadionem mimo tak wczesnej pory jest mnóstwo ludzi dzięki czemu czas oczekiwania na mecz jest przyjemny. Sam stadion wywarł na nas niesamowite wrażenie. Trudno opisać to słowami. Mogę tylko powiedzieć, że to co się widzi w TV czy necie ani trochę nie oddaje tego co zobaczyliśmy w rzeczywistości. Na teren stadionu zostajemy wpuszczeni ok. godz 18. Tam dostajemy koszulki Polski, które należały się nam z racji wygranych biletów. Na ok. godzinę przed meczem wchodzimy na trybuny i tam spotykamy się z siedmioma innymi osobami z HC. Niestety nie dane nam było oglądać meczu razem ponieważ byliśmy porozrzucani po sektorze. Przed meczem oglądamy jeszcze rozgrzewkę obu drużyn. Z czasem całe trybuny zapełniają się i coraz częściej słychać doping grupek ludzi. Mecz rozpoczyna się punktualnie odśpiewaniem hymnu Niemiec ( ciężki do usłyszenia z powodu gwizdów Polaków) oraz hymnu Polski. Mecz był bardzo ciekawy, co każdy miał okazję zauważyć w TV. Całe trybuny podziwiają Szczęsnego za wspaniałą obronę. Jak przeczytałam na drugi dzień na jednej ze stron internetowych „mieliśmy szczęście w bramce, jednak peszka w ataku” – bardzo adekwatne :) Przez cały mecz słychać doping jednak nie jest on zachwycający. Kilka razy całe trybuny krzyknęły coś razem jednak częściej słychać doping poszczególnych sektorów. Pojawiła się także kilka razy tzw. fala, która przeszła przez całe trybuny kilka razy, robiąc – przynajmniej na mnie, niesamowite wrażenie. Doping był oczywiście najgłośniejszy po strzeleniu bramek dla naszej drużyny. Niemców było niewielu, dlatego też nie słychać ich było za bardzo. Jednak kilka razy zaznaczyli swoją obecność. Niezwykle interesująca okazała się końcówka meczu. Polscy piłkarze dostarczyli nam mega wrażeń. Wszyscy mieli już nadzieję, że uczestniczą w przełomowym wydarzeniu jednak ostatnia minuta okazała się dla nas pechowa. Niestety strzał oddali Niemcy kończąc mecz wynikiem 2:2. Na trybunach i boisku widać, delikatnie mówiąc, wielkie niezadowolenie. Ludzie w kiepskich humorach opuszczają stadion paraliżując ruch w Gdańsku. My fartem zdążamy na pociąg do Pilawy i w ten sposób kończy się nasza przygoda w Gdańsku. Mimo takiego wyniku jesteśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu i mamy nadzieję na kolejne takie przygody.
Ruda :)

_________________

10.09.11
Legia Warszawa 1-2 Podbeskidzie Bielsko Biała


Relacjonuje fanatic (Hutnik):
Mecz z takim rywalem jak Podbeskidzie nie jest w stanie zelektryzować kibica, nawet w fanatykach nie powoduje on tego co inne mecze… nieprzespane noce, skacząca adrenalina i odliczanie godzin czy minut do pierwszego gwizdka, co z drugiej strony nie usprawiedliwia średniego poziomu decybeli roznoszących się po stadionie. Był to pierwszy mecz po wspaniałym spotkaniu ze Spartakiem w Moskwie, więc każdy miał wizję gładkiego „Trójka do zera i Legia żegna frajera” co jak się okazało po ostatnim gwizdku nie było do osiągnięcia przez stołeczną jedenastkę. Żyleta jak zawsze niemalże pełna, w tym ok. 200 osób z Sosnowca i BKS-u Bielsko Biała, obie ekipy wywiesiły obok legijnych płócien swoje flagi. W sektorze gości melduje się jakieś 200 osób (w tym GKM Grudziądz) z dwoma flagami. Jakość tej ekipy można ocenić po fotkach, kilkunastu kumatych, reszta to tatusiowie, Janusze i przysłowiowe matki z dziećmiJ. Doping jaki był to chyba każdy widział, sam przyznam, że tak mizernie to jeszcze nie było. Zdenerwowanie gniazdowego osiągnęło szczyt, postanowił on podczas przerwy przejść po Żylecie i za pomocą megafonu uświadomić co niektórych po co są na tej trybunie. Zawsze jeśli uważają inaczej mają alternatywę w postaci trzech innych miejscówek, na których nikt nie przyczepi się do nich za to, że stoją z zamkniętym ryjem, piszą esemesy, albo robią fotki na „TwarzoKsiążkę”. Legia przegrała, mało kto z zasiadających na Żylecie może z czystym sercem powiedzieć, ze dał z siebie wszystko. Od razu przypominają się mecze podczas których to przegrywający piłkarze mogli liczyć na głośniejszy z minuty na minutę doping i dosłownie wyśpiewywanie bramek. Na szczęście to już za nami, teraz trzeba wziąć się w garść i kolejnym razem dać z siebie nie 100, a 200%! Na tym meczu 3 osoby z HC i 6 z Wilgi, każdy na Żylecie. Pozdrowienia dla Kosy, chłopaków z Wilgii i reszty wariatów! A.

PS: Zapomniałbym… DONALD MATOLE!!!

_________________

29.09.11
Legia Warszawa 3-2 Hapoel Tel Awiw


Relacjonuje fanatic (Hutnik):
29.09.2011-czwartek, imieniny Rafała i Michała, w telewizji trwa kampania wyborcza, rodacy jadą po remontowanych(enty raz i X czasu) drogach do pracy, Donaldinio walczy z kibolami, ludzie kombinują jak tu się dorobić czyli dzień jak co dzień, nic nadzwyczajnego… a jednak!:). O godzinie 21:05 Legia Warszawa podejmuje na własnym obiekcie swojego drugiego rywala w europejskich pucharach, a jest nim komunistyczny, lewacki i … proarabski Hapoel. Plan na dzisiaj był jeden-wygrać. Tego dnia można było w sumie być pewnym tylko tego, że Żyleta wypełni się do ostatniego miejsca i da z siebie wszystko co okazało się słusznymi przypuszczeniami, na całym stadionie ponad 20 tys. widzów, powtórzę kolejny raz, że jak na dwu milionowe miasto to słaby wynik tym bardziej, że czeka nas impreza pod tytułem Euro i jakoś te ogromne stadiony będzie trzeba wypełnić, więc już teraz ludzie powinni lgnąć do piłki, ale na szczęście to nie nasz problem i to nie nam będzie wstyd przed całą Europą. Tak jak wspomniałem wcześniej Żyleta pełna, przed meczem dajemy próbkę tego co mamy zaprezentować i powiem, że po kilku ryknięciach na twarzach obecnych osób można było wyczytać, że jest mocno, co powiedział także gniazdowy. Kilka minut po odśpiewaniu „Snu o Warszawie” na murawę wyszli piłkarze zaś na naszej trybunie został wywieszony transparent Jihad Legia stylizowany na pismo hebrajskie a resztę dopełniła go kartoniada, która utworzyła oczy fanatyka. Cała oprawa miała zaprezentować nasz trud wkładany w to, aby nasza wiara w Legię była z każdym dniem coraz większa, a także była przesłaniem dla naszych wrogów, że to my jesteśmy Legia Warszawa, to my jesteśmy najlepsi i tak pozostanie, a jeśli ktoś ma inne zdanie na ten temat będzie musiał stawić nam czoła. Jest to powszechnie znana definicja Dżihadu, mylne jest stwierdzenie mówiące o tym, że Dżihad to „święta wojna”. Każdy normalny zrozumiał oprawę, oczywiście nie zrozumieli jej panowie i panie z pewnej gazety której tytułu nie wymienię ze względu na to, że tą relację mogą czytać dzieci i lepiej żeby od małego nie uczyły się tak ohydnych zwrotówJ. Ciekawostką jest to, że w izraelskich mediach hasło z naszej oprawy nie wywołało takiego skoku ciśnienia i nerwicy jak u ziomków Szechtera, w sumie to mnie nawet nie dziwi, no bo jak oni wytłumaczą to przed swoimi krewniakami zza oceanu?:). Całą pierwszą połowę po stadionie roznosił się przezajebisty doping do którego przyłączały się wszystkie trybuny i takiej sytuacji nie zmieniła nawet bramka dla Hapoelu. Na Żylecie pojawiło się kilka transparentów (100% Anty Antifa, Młody Legionisto-kapować nie wolno, skarżyć nie wolno, ODEGRAĆ SIĘ WOLNO!, a także z pozdrowieniami dla Starucha i reszty chłopaków będących na wakacjach), zaprezentowano także odnowioną i lekko zmodyfikowana flagę WHITE LEGION, nie zapomniano pozdrowić najbardziej twardego kibola z młyna ( inną sprawą jest, że tylko on tak myśli) czyli miłościwie nam panującego, a także wykrzyczeliśmy to co należy zrobić z Platformą podczas zbliżających się wyborów. Na początku drugiej połowy leciutko doping osłabł, ale przebieg spotkania i wysiłki Leviego mające na celu zmobilizowanie wiary do głośniejszych śpiewów spowodowały powrót natężenia decybeli z pierwszej połowy. Kolejny raz miała miejsce sytuacja kiedy to razem z piłkarzami wygrywamy mecz, nasze zdarte gardła nie poszły na marne, naprawdę nie ma o co się przyczepić, a eksplozji radości po bramce na 3:2 dla nas nie da się opisać słowami, to był szok i amok, oby więcej takich momentów i szczerze powiem, że sto razy bardziej wolę takie mecze niż gładkie 3:0 bez większych emocji, jesteśmy fanatykami więc to właśnie takie fanatyczne chwilę zostaną nam w pamięci do śmierci i dzięki nim na stare lata będzie można usiąść i uronić łzę radości, że dane nam było to przeżyć. Po końcowym gwizdku nadal trwają śpiewy, piłkarze podchodzą do nas, intonowana jest „Warszawa”, a oni w podzięce przybijają kibolom piątki, piękna sprawa!. Od nas na tym meczu zameldowało się 5 osób z Huty Czechy i 3 z Wilgi. Fani gości pojawili się w sektorze w malutkiej liczbie wieszając swoje dwie fany, a także machają swoimi flagami z sierpem i młotem, kilku pogubiło barwy na mieście, na jakieś większe atrakcje nie było szans ze względu na jakość ich ekipy i ciągłą ochronę, jednak i tak nie będą mile wspominać wizyty w Warszawie.

Teraz trochę prywaty, jako, że tą relację przeczyta sporo ludzi więc teraz na piśmie obiecuję, że jak tylko wygram w Totka to jeden z adminów naszej strony ma u mnie zapewniony zakup karnetu do końca życia na mecze Legii za ogarnięcie sprawy z moim biletem, dzięki wielki!!!

_________________

02.10.11
Legia Warszawa 2-0 Wisła Kraków


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Na spotkanie z krakusami spontanicznie wybieramy się autokarem kursowym. Z dworca w Garwolinie wyruszam sam, wcześniej spotykając kilka znajomych twarzy z wyjazdu do Bydgoszczy. Chłopaki też wybierali się do Warszawy w swoim składzie. Po pół godzinie trasy dojechałem do Wilgi, gdzie z daleka wita mnie wesołe towarzystwo. Dziewięć osób szybko zamienia lekko zamuloną dotychczas drogę w pełną przygód i klimatycznych rozmów podróż ;) Nie obyło się bez reprymendy pewnej kobiety, która groziła nawet policją. Szybko przekonała się jednak, że nie z nami te numery. Kilka haseł szybko uspokoiło sytuację ;) Trasa zleciała w miłej atmosferze aczkolwiek pod koniec już robiło się nerwowo, gdyż do rozpoczęcia spotkania zostały minuty. Na Francuskiej przesiadamy się w komunikację miejską. Kilka przystanków i jesteśmy na Łazienkowskiej. Biegiem do bramek, szybkie wiskanie przez ochroniarki i znaleźliśmy się na Żylecie. Mecz już trwał, rzut oka na sektor gości, który o dziwo nie wypełnił się w całości. Wiślaków zjechało 1196 osób (z czego 110 zostało pod stadionem). Stadion wypełnił się rekordową liczbą kibiców - 25.165. Atmosfera doskonała, kilkanaście razy dopingowały wszystkie trybuny, co dawało piorunujący efekt. Tak głośno na nowym stadionie jeszcze chyba nigdy nie było. Na trybunach wywieszone zostały sztandarowe flagi, choć w nieco innej kolejności niż zazwyczaj. Koło "Żyletki" bowiem zawisła flaga "Paka z grodu Kraka", a zaraz za nią rewelacyjne płótno "Warszawiacy", które przypominało o obchodach zakończenia walk powstańczych. Nie zabrakło również stosownych transparentów. Pilkarze strzelają dwie bramki i gładko ogrywają kompletnie rozbitą drużynę z Krakowa. Po meczu standardowo odbyły się wspólne śpiewy z piłkarzami i przybijanie piątek. Nam nie było już dane tego przeżywać, gdyż w pośpiechu ewakuowaliśmy się ze stadionu w kierunku Francuskiej. Najedzeni specjałami z tejże właśnie ulicy (polecamy ke-bab oraz jedyne w swoim rodzaju frytki z sosem) wsiadamy w PKS i kierujemy się w stronę Wilgi. Na miejscu świętowanie trwało do godzin rannych :) pozdrowienia dla obecnych tego dnia!!! Nas łącznie 14 zdartych gardeł. Wszyscy na Żylecie.

_________________

08.10.11
Hutnik Huta Czechy 4-1 ULKS Gołąbek


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Mecz poprzedzony minutą ciszy na znak szacunku wobec tragicznej śmierci Przemka. Wieszamy transparent "ŚP PRZEMEK 29.10.91 - 08.10.11" oraz jedną flagę. W trakcie meczu zrywamy się na mszę poświęconą zmarłemu koledze.

_________________

09.10.11
Amur Wilga 4-2 Orzeł Parysów


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Los może pisać różne scenariusze. Tak też było tym razem. Po ciekawych dwóch sezonach w IV lidze zarząd Amura Wilgi ze względów finansowych musiał rozwiązać drużynę rozwiązać. Dla wszystkich nas oznaczało to jedno - koniec stadionowego klimatu w Wildze. Z tego miejsca przypomnieć należy, że to właśnie tam jeszcze kilka lat temu na każdym meczu zbierał się młyn 50osobowy, a oprawy prezentowane przez grupę Ultras Vilgas osiągały naprawdę wysoki poziom. Na tą chwilę podobnie jak u nas na lokalnym gruncie nie wygląda to zbyt ciekawie. Razem z chłopakami (dziewczynami także he) z Wilgi skupiamy się na jeżdżeniu i dopingowaniu Legii. Powód jest prosty - tam się po prostu coś dzieje, w przeciwieństwie do tego co mamy na naszym podwórku. Oby nadeszły dla nas lepsze czasy... Tyle słowem wstępu.

Kilka dni przed tym spotkaniem przeprowadzamy małą akcję plakatową na Hucie i Wildze. Niestety nie przynosi ona oczekiwanego efektu. Do Wilgi docieramy w 9 osób. Na miejscu witają nas jak zawsze wesołe twarze chłopaków (oraz oczywiście dziewczyn, pozdro A. he ) Na start jest nas około 20 osób. Wieszamy dwie flagi Hutnika (1946, (HC) krzyż), jedną Amura, oraz transparent dla ŚP Przemka. Mecz rozpoczął się minutą ciszy poświęconą naszemu koledze. Zaraz po gwizdku odpalamy ahtunga. Całą pierwszą połowę milczymy oddając się rozmowom i integracji. Druga część spotkania to rwany, ale głośny jak na taką skromną grupkę doping w naszym wykonaniu. Niestety nie dojechało zamówione na ten dzień piro. Pozdrawiam obecnych tego dnia. Do następnego!!!



_________________

16.10.11
Świt Barcząca 0-4 Hutnik Huta Czechy


Relacjonuje fanatic (Hutnik):
Był to najbliższy wyjazd naszej drużyny, więc postanawiamy wesprzeć naszych grajków swoją obecnością. Na szybko zbieramy się w 4 osoby i ładujemy do fury po czym kierujemy się w stronę Huty Mińskiej. Właśnie tam z powodu braku boiska swoje mecze rozgrywa Świt Barcząca. Dojeżdżamy już po rozpoczęciu spotkania, czeka na nas 5 osób z Mazovii. Międzyczasie dojeżdżają kolejne osoby, więc łącznie jest nas 15 głów. Swoje pierwsze kroki kierujemy nie na trybuny tylko do sklepu, dopiero potem wchodzimy na obiekt gdzie podczas pierwszej połowy gadamy, pijemy napoje i żartujemy. Przed rozpoczęciem drugiej odsłony spotkania wieszamy flagę (19HC46). W jej trakcie kilkukrotnie zaznaczamy swoją obecność. Piłkarze uszczęśliwiają nas wygraną 4:0, a po meczu przybijają z nami piątki, powrót tak sam jak droga na mecz szybciutki i bez jakichkolwiek przygód.



_________________

22.10.11
Hutnik Huta Czechy 3-2 Jutrzenka Cegłów


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Nas 30 w młynie. Wieszamy 6 flag na płot. Na wyjście piłkarzy prezentujemy flagowisko w asyście ogni wrocławskich, stroboskopów i petard hukowych. Razem z przyjezdnymi, którzy zjawili się w 8 osób sławimy Legię i pozdrawiamy kilka instytucji nie cieszących się naszą sympatią. Z naszej strony rwany doping raz z lepszymi, raz gorszymi momentami. Druga połowa odpuszczona ze względu na ważne sprawy prywatne trzonu ekipy.



_________________

19.10.11
Mazovia Mińsk Mazowiecki 1-1 Victoria Kałuszyn (0-3)


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
W środowe popołudnie w 6 osób zrywamy się z zakładów pracy/szkół i jedziemy w roli obserwatorów na derby powiatu mińskiego. Zanim trafiamy na stadion odbieramy naszego znajomego, który przyjechał na to spotkanie pociągiem. Razem udajemy się na stadion przy ul. Sportowej, gdzie zastajemy spory, ok 150osobowy młyn gospodarzy z momentami dobrym dopingiem oraz około 50 głów w sektorze gości (w tym Jutrzenka Cegłów). Pierwszą połowę razem ze znajomymi, z którymi kiedyś tworzyliśmy młyn na Mazovii stoimy obok gospodarzy. W drugiej skromna delegacja od nas staje w młynie Młodej Mazy i dopinguje. Na płocie zawisła również nasza flaga. Obie ekipy prezentują oprawy. Pod koniec meczu zawijamy się na dworzec kolejowy. Żegnamy się z kolegą i wracamy autami do Huty. Wynik remisowy nie został utrzymany w mocy, gdyż trener gospodarzy pogubił się w zmianach i wprowadził na boisko zawodnika nieuprawnionego do gry.



_________________

20.10.11
Rapid Bukareszt 0-1 Legia Warszawa


Relacjonuje Dżygit (Amur):
Do stolicy Rumuni samolotem czarterowym organizowanym przez SKLW dociera dwóch reprezentantów naszej grupy. Razem na stadionie melduje się 2050 warszawskich fanatyków. Legioniści mieli problemy z wejściem na stadion, dlatego doping prowadzony był dopiero od drugiej połowy i podobnie jak w Eindhoven stał na naprawdę wysokim poziomie. Inaczej niż w Holandii natomiast zachowywała się ochrona i policja. Frekwencja na stadionie ok 15.000 osób.

_________________

23.10.11
Legia Warszawa 2-0 Widzew Łódź


Relacjonuje Dżygit (Amur):
Spotkanie z łódzkim Widzewem zgromadziło na Łazienkowskiej ok 21.5 tysięcy widzów, z czego 1400 stanowili kibice gości szczelnie wypełniając sektor dla przyjezdnych. Na początku spotkania Widzewiacy zaprezentowali szarfy materiału tworzące hasło z flagi Visitors, następnie odpalili race kontynuując przesłanie, jakie od jakiegoś czasu propagują na polskich stadionach. Część z rac poleciała na murawę. Wszystko skończyło się dość brutalną interwencją ochrony. Podczas pacyfikacji "Czerwonych" ŻYLETA skandowała odpowiednie do sytuacji hasła. W trakcie meczu nie brakowało obustronnych uprzejmości. Od nas na Żylecie 5 osób z Wilgi.

_________________

26.10.11
Legia Warszawa 3-0 Widzew Łódź (PP)


Relacjonuje polnigga (Hutnik):
Kilka dni po spotkaniu ligowym znów przyszło nam gościć na naszym stadionie Widzew Łódź. Tym razem jednak jedynie piłkarzy tego klubu, gdyż kibice za incydenty sprzed kilku dni dostali "zakaz" na spotkanie pucharowe. W sektorze gości zasiadły dzieci ze szkół z całego województwa. Mecz sam w sobie nie był szczególnie elektryzujący, a atmosfera w pierwszej połowie odbiegała od tej, którą mamy podczas spotkań ligowych nie mówiąc o Lidze Europy. Warto zaznaczyć, że za doping od kilku spotkań odpowiedzialny jest Szczęściarz. W drugiej połowie prowadzący postanowił rozruszać nieco zmarzniętą publikę motywem znanym już, co niektórym z wyjazdu do Chorzowa. Żyleta szybko podłapała temat i po chwili wszyscy z uśmiechem na mordkach skakali, pogowali i tańczyli. Powody do dobrej zabawy dostarczyli nam również piłkarze stołecznego klubu, którzy ogrywają odwiecznego wroga 3-0. Frekwencja tego dnia wynosiła 11,5 tysiąca widzów, z czego 4 osoby to delegaci z naszej grupy oraz dwie fanki z HC, na co dzień egzystujące w stolicy.

_________________

03.11.11
Legia Warszawa 3-1 Rapid Bukareszt


Relacjonuje Dżygit (Amur):
Spotkanie w Lidze Europy z Rapidem Bukareszt stało się historycznym pod kilkoma względami. Pierwszy raz stadion przy Łazienkowskiej wypełnił sie ponad 30 tysięczną widownią. Po drugie Legia wykorzystała możliwość i już tym spotkaniem "zaklepała" sobie awans do 1/16 finału europejskich rozgrywek. Na Żylecie pojawiła się również po raz pierwszy nowa sektorówka stylizowana na starą LEGIĘ. Na wyjście piłkarzy stadion odśpiewał "Sen o Warszawie", a na Żylecie zaprezentowano pierwszą oprawę - postać zamaskowanego Legionisty odcinającego głowę Draculi. Całość dopełniały flagi na kijach oraz transparent "Total Bestial Brutal". Calość dało „krwawy” efekt ;) Zaraz po tym na barierkach pojawił się szyderczy transparent obrazujący kibica Rapidu trzymającego ręku bułkę dopełniony hasłem „My precious” („Mój skarb”). Atmosfera tego dnia mimo niskiej temperatury była naprawdę gorąca. Doping kilkukrotnie prowadzono na wszystkie trybuny co dawało piorunujący efekt i nawet brak kibiców gości na sektorze dla przyjezdnych nie popsuł święta, jakie niewątpliwie tego dnia odbywało się na stadionie Legii. Fanów Rapidu przybyło ok. 20. Zasiedli na dole trybuny zachodniej. Ogólnie spodziewaliśmy się z ich strony sporo więcej. Frekwencja podczas tego spotkania: 30.786 osób. Z naszej grupy 22 głowy.



_________________

11.11.11
Marsz Niepodległości (Warszawa)


Relacjonuje fanatic (Hutnik):
11 tysięcy na 11 listopada! Pod takim hasłem odbył się kolejny Marsz Niepodległości, którego organizatorami byli członkowie ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. Już na kilka miesięcy przed marszem rozpoczęła się „walka”. Zarejestrowane zostało stowarzyszenie pod nazwą „Porozumienie 11 listopada”, które za punkt honoru obrało sobie, aby w 93 rocznicę odzyskania przez nasz kraj niepodległości nie dopuścić do przejścia ulicami stolicy setek patriotów. GW umieszczała na swoich łamach coraz to nowe kłamstwa i oszczerstwa, TVN pokazywał w wieczornych wiadomościach urywki z wydarzeń w Bydgoszczy, a pani Kazia Szczuka i Kurkowski rozsyłali zaproszenia na blokadę do niemieckich anarchistów. Oni właśnie w świecie powszechnie są znani, jako zdegenerowane środowisko siejące spustoszenie przy pomocy koktajli Mołotowa i granatów własnej roboty. Natomiast organizatorzy Marszu Niepodległości skupili się na kompletowaniu Komitetu Poparcia, który w tym roku okazał się o wiele większy niż wcześniej. W jego szeregach można było znaleźć polityków, kombatantów z AK i NSZ, publicystów, dziennikarzy, organizacje pozarządowe, profesorów, naukowców i wielu, wielu innych. Kibice i środowiska narodowe zajęły się propagandą poprzez transparenty, vlepki, plakaty, strony internetowe.

Podobnie jak rok temu tak i tym razem uczestnictwo w Marszu zadeklarowała delegacja reprezentująca kibiców Hutnika, a także medialnie wsparliśmy Marsz poprzez umieszczenia newsa o tym wydarzeniu na naszej stronie internetowej. Ostatecznie w dniu Marszu w kierunku Warszawy udało się czterech kibiców HHC. Droga minęła nam dosyć szybko, po dotarciu na Śródmieście poczekaliśmy na czterech innych znajomych (Radomiak, Cracovia, Stal Stalowa Wola) i razem udaliśmy się na Dworzec Centralny gdzie już czekali na nas znajomi z Mińska Mazowieckiego i kilku chłopaków z Anwilu Włocławek. Tam szybko przegrupowaliśmy się i w ok. trzydziesto osobowej, wymieszanej ekipie ruszyliśmy w kierunku Placu Konstytucji po drodze mijając mniejsze lub większe grupy patriotów, a także sporo policyjnych radiowozów. Pasażerowie ów pojazdów nie omieszkali uwiecznić naszych twarzy na kamerach, serdecznie pozdrawiamy z tego miejsca :) Nigdzie jednak nie dało się dostrzec degeneratów spod znaku antify, którzy tak głośno ogłaszali patrolowanie tego dnia ulic Stolicy. Po kilkunastu minutach spaceru jesteśmy na Pl. Konstytucji gdzie już gromadziły się tłumy, a zaznaczę, że do Marszu pozostawało jeszcze ponad godzinę. Postanawiamy, więc udać się do sklepu w celu szybkiego przegryzienia czegoś i wtedy właśnie na miejsce zbiórki dotarła najliczniejsza tego dnia koalicja kibiców z całej Polski (ok. 3 tyś.), która wcześniej zbierała się w Źródełku. Grupę tą stanowiły przeróżne ekipy, od Legii, która wystawiła najliczniejszą delegację po Lech Poznań, Lechię Gdańsk, Czuwaj Przemyśl, Odrę Opole i wiele innych których wymienienie tutaj zajęłoby sporą część tekstu. Aby czytelnicy mogli, chociaż w pewien sposób zobrazować sobie ilość kibiców to nadmienię, że ich liczba wyniosła ok. 8 tys, i byli to kibice niemal każdego polskiego klubu. Wszyscy tego dnia stanęli jeden obok drugiego, odrzucając wszystkie animozje, co w zwykły dzień nie jest tak oczywiste. Utwierdziło to wielu ludzi w przekonaniu, że nic nie jest tak ważne dla naszego środowiska jak solidarność i tylko dzięki niej możemy przeciwstawić się Systemowi, który tak bardzo daje nam się w obecnych czasach we znaki. Na Placu Konstytucji zarejestrowana została także blokada naszego Marszu pod hasłem „KOLOROWA NIEPODLEGŁA” (tfu!). Zgromadziła ona ok. 2 tys. działaczy lewicowych, homoseksualistów, narkomanów i celebrytów pokroju Tomasza Karolaka czy Borysa Szyca, którzy jak się później okazało nie wiedzieli nawet, w czym będą uczestniczyć. W tej grupie nie zabrakło także ludzi polityki z Kaliszem i Biedroniem na czele. Powoli zaczęło się formowanie szyków, Marsz ustawił się w stronę Alei Jerozolimskich, naprzeciwko niego blokada, a pomiędzy nimi policja, która miała zapobiec rozbiciu garstki lewicowców. W pewnym momencie kogoś jednak poniosła fantazja i policja zaczęła spychać uczestników Marszu w przeciwną stronę, czego skutkiem była awantura trwająca dobre 20-30 min. W tym czasie organizatorzy wraz z Urzędem Miasta wybrali drugą, alternatywną trasę, po czym Marsz Niepodległości zaczął powoli ruszać! Tysiące biało-czerwonych flag, tysiące kibiców, tysiące patriotów, narodowców, kombatantów, rodzin z dziećmi i starszych ludzi, setki rac i petard, skandowanie haseł patriotycznych, antykomunistycznych i antysystemowych… tak właśnie wyglądał Marsz Niepodległości, czyli największa patriotyczna manifestacja, która odbyła się w Polsce po 1939 roku! Zgromadziła ona ok. 20 tysięcy ludzi, więc można powiedzieć, że hasło tegorocznego Marszu nie zostało trafione :) Sam Marsz trwał ok. 1,5 godz. a jego zakończenie nastąpiło pod pomnikiem Romana Dmowskiego gdzie mrok po raz kolejny rozświetliły race i pochodnie. Tłum poruszał się w ogromnej kolumnie. Można powiedzieć, że był nie do ogarnięcia wzrokiem, piękna rzecz! Wzruszający był widok kombatantów, którzy z uśmiechem na ustach maszerowali tego dnia razem z nami. Wielkim optymizmem napawał widok malutkich dzieci ściskających w rączkach biało-czerwone chorągiewki. Dumą napawał widok idących ramię w ramię przedstawicieli różnych klubów i teraz nasuwa się pytanie: komu zależy na tym, aby do takiej sytuacji nie doszło? Odpowiedź niech każdy znajdzie sobie sam. Wystarczy ruszyć głową, odłożyć pewna gazetę i wyłączyć pewną stacje telewizyjną, a zapewniam Was, że całkiem inaczej zacznie się = postrzegać rzeczywistość. Na Marszu można było spotkać wielu obcokrajowców: Serbów, Włochów, Litwinów, Czechów, Szwedów, Słowaków, Białorusinów, Ukraińców i pewnie jeszcze innych, których nie dostrzegłem (nadal ktoś uważa, że nasze środowisko jest ksenofobiczne i szowinistyczne?). Jedynie z kronikarskiego obowiązku dodam, że po stronie blokujących zameldowało się ok. 100 Niemców, którzy to wcześniej zaatakowali jedną z grup rekonstrukcyjnych. Po tym ukryli się w lokalu Krytyki Politycznej gdzie następnego dnia znaleziony kastety, pałki, noże, gaz i inne tego typu niebezpieczne narzędzia. Doszło także do kilku nadużyć ze strony aparatu ucisku społecznego (czyt. Policji), których finał znajdzie się w sądzie gdzie mam nadzieje dojdzie do sprawiedliwego osądu i winni poniosą za swoje zachowanie odpowiednią karę.

Na sam koniec pragnę serdecznie pozdrowić wszystkich uczestników Marszu Niepodległość, wszystkich kibiców, nacjonalistów, patriotów i innych, którzy przyczynili się do tego, że w tak wspaniały sposób uczciliśmy ten jakże ważny dla nas dzień. Pozdrowienia kieruję także w stronę osób, z którymi to spotkaliśmy się przed Marszem i podczas niego. Pozdrawiam także wszelkich przeciwników działalności patriotycznej w dzisiejszych czasach, ponieważ WASZA NIENAWIŚĆ NAS UMACNIA! Cześć i chwała bohaterom, dzięki którym dzisiaj możemy czuć się dumni z bycia Polakami. To dzięki Nim żyjemy w wolnym (powiedzmy) kraju o nazwie Polska, a nie Germania czy inny Rusoland! Chwała Wielkiej Polsce! Chwała nam!! Na pohybel czerwono-kolorowej moralnej zgniliźnie! Za rok 94 TYSIĄCE NA 94 ROCZNICĘ ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI!



_________________

19.11.11
Legia Warszawa 3-0 Lechia Gdańsk


Relacjonuje Dżygit (Amur):
12 osób reprezentuję naszą grupę podczas tego spotkania. Spotkanie obfite w piękne bramki strzelane przez piłkarzy w białych koszulkach. Szczególnie zapadnie nam w pamięci gol strzelony na początku drugiej połowy przez młodego Rafała Wolskiego. Kibice przyjezdni wypełnili zaledwie górną część sektora gości. Zajechali w sile 750 głów i tak sobie dopingowali. Z naszej strony świetna zabawa po kolejnych bramkach i całkiem niezły doping. Frekwencja prawie 20.000 osób. Na koniec już w krew weszło wspólne świętowanie piłkarzy z Żyletą. "Na kolana!!!"

_________________

23.11.11
Legia Warszawa 3-0 Zagłębie Lubin


Relacjonuje polnigga(Hutnik):
Jeden rodzynek wybrał się na zaległe spotkanie stołecznego klubu z Zagłębiem Lubin. Stadion wypełnił się tego dnia tylko w połowie, co dało frekwencję ok 15 tysięcy. Z tego zaledwie 39 osób stanowili goście. Za pierwszym razem zebrali się i dojechali do Warszawy w ponad 300osobowej grupie. Natomiast nas podczas pierwszego (odwołanego) spotkania 9 osób. Doping jak na nasze warunki stał na średniz poziomie z lepszymi momentami. Piłkarze kolejny raz deklasują rywala na własnym boisku i gładko wygrywają 3-0.

_________________

30.11.11
Legia Warszawa 0-3 PSV Eindhoven


Relacjonuje polnigga(Hutnik):
Spotkanie Ligi Europy z holenderskim PSV Eindhoven obejrzało niemal 29.000 widzów. Na Żylecie zjawiła się około stu osobowa delegacja kibiców zaprzyjaźnionego FC Den Haag. Kolejny raz ultrasi z NS staneli na wysokości zadania. Pod koniec meczu na Żylecie rozwinięto kartony. Horeo przedtawiało zakapturzonego kibica z anielskimi skrzydłami. Po odśpiewaniu "Mistrzem Polski jest Legia" kartony przekręcono na drugą stronę, a postać zmieniła się w diabła. Do tego zapłoneły race, a na płocie wisiał transparent "Nie jesteśmy aniołami". Całość wyglądała bardzo inponująco. Oprawa znalazła uznanie wśród polskich ekip, o czym można było czytać na wielu forach. W sektorze gości dosłownie kilka naście osób z Eindhoven. Ani razu nie zaznaczyli swojej obecności. Holendrów przyjechało łącznie ok 80 osób, ale niemal wszyscy zostają przed bramami, gdyż KP organizuje badanie alkomatem dla wszystkich gości. Od nas łącznie 17 głów. Część osób jedzie busem ze znajomymi z Garwolina, pozostali dotarli na własną rękę.

_________________

10.12.11
Legia Warszawa 0-0 Cracovia Kraków


Relacjonuje polnigga(Hutnik):
Mecz obejrzało ponad 19.000 widzów z czego 1400 stanowili przyjezdni ze zgodami (Lech Poznań - 143, Arka Gdynia - 97, Polonia Warszawa - 143, GKS Tychy - 49 i Sandecja Nowy Sącz– 16). Około 70 osób nie weszło na stadion z różnych powodów. Doping tego dnia mógł być lepszy. Tylko momentami stał na naprawdę wysokim poziomie. Na Żylecie zawisły trzy transparenty. Jeden dla boksera A. Fonfary, świąteczny dla braci za kratami oraz skierowany do sąsiadek za miedzy. To ostatnie bezskutecznie chciała zerwać ochrona. Na meczu sporo bluzgów z obu stron. Cracovia w przerwie coś tam świrowała za sektorem, rzucali pirotechniką na stronę trybuny Brychczego. Po przerwie machami flagami na kijach i odpalili Strobo. Od nas na pożegnalny w tym roku mecz 5 osób. DO SIEgo roku ;)

_________________


Komentarze
Brak komentarzy.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.

Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [10 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [10 Głosów]
Dobre Dobre 100% [10 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [10 Głosów]
Słabe Słabe 100% [10 Głosów]

Do galerii
Gramy...
LO - Przerwa zimowa
Tabela LO
1.Pogoń II Siedlce37
2.Wektra Zbuczyn35
3.Fenix Siennica33
4.ULKS Gołąbek23
5.Zryw Sobolew23
6.MKS Małkinia23
7.ŁDK Łosice23
8.Hutnik Huta Czechy19
9.Jabłonianka Jabłonna Lacka18
10.Orzeł Unin18
11.Podlasie II Sokołów Podlaski18
12.Jastrząb Żeliszew16
13.Sęp Żelechów16
14.Czarni Węgrów12
15.Promnik Gończyce9
16.Kolektyw Oleśnica6
Strzelcy LO
Sezon 23/24

Bartłomiej Jedynak 3
Marcin Jedynak 2
Kacper Zalewski 2
Jakub Piecek 2
Mikołaj Majsterek 2
Wojciech Jonczak 2
Arkadiusz Zalewski 2
Daniel Mlądzki 1
Przemek Grudniak 1
Łukasz Kowalski 1
Filip Gawinek 1
Bartosz Michalczyk 1
Kacper Kowalczyk 1
Bartek Jeleń 1