Serwis Kibiców z Huty Czechy
 
Nawigacja
Strona Główna
Szukaj

Informacje o klubie
Kadra
Stadion

Ultras HHC
Przyjaciele
On tour 2006-2015
On tour 2016-2023
Flagi
Graffiti
Szale
Ciuchy
Vlepki
Gadżety

Galeria zdjęć
Filmy
Tapety
Księga gości

Wiosna 06
Jesień 06
Wiosna 07
Jesień 07
Wiosna 08
Jesień 08
Wiosna 09
Jesień 09
Wiosna 10
Jesień 10
Wiosna 11
Jesień 11
Wiosna 12
Jesień 12
Wiosna 13 (1)
Wiosna 13 (2)
Jesień 13
Wiosna 14
Jesień 14
Wiosna 15
Jesień 15
Wiosna 16
Jesień 16
Wiosna 17
Jesień 17 (1)
Jesień 17 (2)
Wiosna 18
Jesień 18
Wiosna 19
Jesień 19
Wiosna 20
Jesień 20
Wiosna 21
Jesień 21
Wiosna 22
Jesień 22
Wiosna 23
Jesień 23

Kontakt
FB Kibolska Huta Czechy
Kanał YT
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Button
Kibice HHC
Kibolska HC
Linki
















Regio Wyniki
Sponsor główny


Mazowsze
Image and video hosting by TinyPic
Kibice jesień 12
Image and video hosting by TinyPic

01.08.12
Obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego - Garwolin


Relacjonuje Arek (Hutnik):
O obchodach 68 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego nie zapomniano w Garwolinie. 1 sierpnia o godzinie 17.00 pod kamieniem powstańczym w centrum miasta zebrali się kombatanci, przedstawiciele władz i oczywiście kibice. Ze względu na wakacyjne wyjazdy w obchodach wziął udział zaledwie jeden fanatyk z naszej miejscowości. Nie zabrakło kibiców Legii i tym samym naszych przyjaciół z Garwolina, którzy zapalili znicze oddając cześć bohaterom wydarzeń z sierpnia '44 roku. Poniżej krótka relacja jednego z nich: "Wczoraj Garwolińscy kibice wzieli udział w uczczeniu 68. rocznicy Wybuchu PW, w naszym mieście. O godz 17 zebraliśmy się w 10 osób i zapaliliśmy znicze przy pomniku w centrum miasta. Była to pierwsza taka nasza akcja. Otrzymaliśmy miłe słowa i podziękowania od kombatantów. W przyszłym roku będziemy chcieli zorganizować to jakoś z większym rozmachem (niestety w godzinę W, gdy wyły syreny, samochody i przechodnie się nie zatrzymali)"

_________________

09.08.12
Legia Warszawa 1-0 SV Ried


Relacjonuje Baczu (Amur):
Od nas jedna osoba.

_________________

15.08.12
Hutnik Huta Czechy 5-2 Zorza Sterdyń


Relacjonuje NGA (Hutnik):
W pierwszej połowie na sektorze kilkanaście osób + 11 głów z Mińska. Zero flag, zero dopingu. Pod koniec pierwszych 45 minut zawijamy się z Mazovią do Żelechowa w 3 osoby. Z ciekawostek można dodać, że na nasz stadion przybyła redakcjia dobrze znanego wśród kibolstwa portalu kartofliska.pl

_________________

15.08.12
Sęp Żelechów 0-3 Mazovia Mińsk Mazowiecki


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Na Hutniku kibicowska ruina, ale dla każdego wytrawnego melanżownika to nie klopot. Mamy ukladowicza z Mińska w jednej lidze. Tym razem trzy osoby z Huty wspierały ziomków z MKS-u na wyjazdowym spotkaniu w Żelechowie. Kibolstwo zaprezentowało sie z dobrej strony, a do domu wróciło z pozytywnymi wrażeniami ;) Relacja kibica Mazy: "Nas w Żelechowie 14 osób (3 HHC, dzięki). Wieszamy flage i cały mecz dobrze dopingujemy. Szczególnie w drugiej połowie doping wychodził nam bardzo dobrze. Piłkarze wygrywają 3:0 i w dobrych nastrojach wracamy do domu."



_________________

19.08.12
Legia Warszawa 4-0 Korona Kielce


Relacjonuje Baczu (Amur):
Z powodów emigracji i wakacyjnych wyjazdów tegoroczny sezon na Legii zaczynamy dość późno. Podczas spotkania z SV Ried na Łazienkowskiej 3 melduje się jedna osoba z naszej grupy. Natomiast na niedzielny mecz z Koroną Kielce wybrało się 6 głów z Wilgi + 17 juniorów Amura Wilga. Dwóch z nas było opiekunami tej grupki. Stołeczna jedenastka mecz wygrywa bez problemowo dając piłkarzom z Kielc porządną lekcję footballu. Podczas całego spotkania na Żylecie powiewają pojedyńcze flagi na kijach oraz co jakiś czas wybuchają achtungi. Na płocie debiutuje flaga warszawskiej dzielnicy - "Włochy murem za Legią". Doping stał na średnim poziomie i na pewno stac nas na wiele więcej. Gości z Kielc ok 280. Zaprezentowali sie dość słabo. - wywiesili 8 flag i sporadycznie dopingowali. Frekwencja ponad 17 tysięcy osób. Na meczu uczymy sie nowej legijnej pieśni.

_________________

23.08.12
Legia Warszawa 1-1 Rosenborg Trondheim


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Na mecz z kolejnym rywalem warszawskiej Legii w Lidze Europy wybieramy się w cztery osoby stałego składu. Na miejscu znajdujemy się z kolejnymi osobami od nas i znajomymi ze stolicy. W takim składzie docieramy pod stadion. Przed bramami napotykamy na spory tłum, jednak w miarę szybko udaje się nam dostać pod kołowrotki. Obieramy stałe miejsca na Żylecie, która już na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem spotkania sprawdzała wokalne możliwości, ale do tego każdy zdążył się już przyzwyczaić. Na "Mistrzem Polski jest Legia..." została zaprezentowana pierwsza oprawa przygotowana na to spotkanie. Składały się na nią powiewające białe flagi, które przedstawiały rok założenia klubu oraz zielone i czerwone sreberka w tle. Całość dopełniona została czarnymi kartonami, które przy powiewających białych flagach dawały efekt oprawy 3D :) Pierwsza część spotkania to prezentacja zajebistego dopingu. Jak zwykle mega wychodziło wyciszanie pieśnie i powrót z podwójną mocą. Ogólnie atmosfera tego dnia mogła się podobać. Przy jednym z przejść na inną pieśń doping zapodała Południowa, co podchwyciła oczywiście Żyleta i pozostała część stadionu. Na Południowej odpalony został także jakiś stroboskop :) W drugiej część spotkania doping również stał na wysokim poziomie. W jej trakcie na środku trybuny rozciągnięto stara dobrą sektorówkę (L) NASZA LEGIA, a po odliczeniu przez Żyletę od 10 do 0 zaprezentowana została druga oprawa tzw. Argentyna. Machajki na całej trybunie do tego serpentyny, konfetti i oczywiście czerwone race. Wszystko razem bardzo cieszyło oko, a członkowie naszej grupy mogli przekonać się na własnej skórze, że machanie dość sporych rozmiarów flagą na kiju nie jest jakby mogło się wydawać lekkim zajęciem :) Niedługo później tracimy bramkę, ale nawet na chwilę nie popsuło to humorów na Żylecie, która świetnie sie bawiła do końca meczu. Frekwencja tego dnia to ponad 21,5 tysięcy kibiców. Osobiście rozczarowali mnie bardzo fani Rosenborgu. Przyjechali zaledwie w 30 osób bez żadnej flagi. Coś tam chyba krzyknęli. Powrót na Hutę i Wilgę szybki i bezproblemowy. Niektórzy mieli przyjemność spędzić resztę wieczoru w barowym miłym towarzystwie, a inni niestety w pośpiechu musieli uciekać do pracy. Jeszcze inni wracali do domu pociągiem z chłopakami z Sobolewa. Od nas łącznie 8 głów. Pozdro dla obecnych!

_________________

01.09.12
Orzeł Unin 0-3 Mazovia Mińsk Mazowiecki


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Nie od wczoraj wiadomo, że dla naszej grupki cenniejsze są emocje typowo kibicowskie niż te sportowe. Dlatego w dniu meczu Hutnika wiedząc, że na trybunach naszego stadionu znów zagości piknik wybieramy się z przyjaciółmi z Mińska do pobliskiego Unina. Mazovia stawia się w 18 osób z bębnem i 2 flagami, w tym dla przypomnienia wydarzeń z 1 września 1939 r. flaga narodowa Mińsk Mazowiecki. My dojeżdżamy lekko spóźnieni we czterech z flagą 19(HC)46. Prezentujemy całkiem dobry doping jak na taką grupkę. Zabawa trwa w zasadzie przez całe spotkanie. Było kilka nowych pieśni, była jedna solówka (pozdro P.), były częste pozdrowienia dla Hutnika. Spotkanie z układowiczem z Mińska jak zwykle stało pod znakiem fajnego dopingu i melodyjnych pieśni. Pozdro MKS!



_________________

03.09.12
Legia Warszawa 3-2 Podbeskidzie Bielsko Biała


Relacjonuje Dżygit (Amur):
Decyzja o wpuszczeniu kibiców Legii na trybunę potocznie zwaną Żyletą zapadła zaledwie trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem. Wojewoda do spółki z policją, bowiem postanowili skrupulatnie uprzykrzać życie warszawskim kibicom. Podczas meczu prowadzony był protest przeciwko wcześniej wspomnianym organom oraz przeciwko władzom klubu, którzy tylko przyjmują do wiadomości nowe wytyczne i wdrażają je w życie - rozmontowane gniazdo. Frekwencja tego dnia wynosiła ok 15,5 tysiąca widzów. Od nas zaledwie trzy głowy na Żylecie. Zamiast dopingu dla warszawskiej drużyny pojawiały się stosowne do sytuacji hasła. Przyjezdni przyjechali w 100 osób, wywiesili jedną flagę i przyłączyli się do protestu.

_________________

05.09.12
Victoria Kałuszyn 6-2 Hutnik Huta Czechy


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Wyjazdowy mecz z Victorią Kałuszyn miał być okazją do dobrego pokazania się w tych nie zbyt dobrych dla nas czasach. Niestety okręgowe władze piłkarskie zdecydowały, że ten ciekawie zapowiadający się mecz rozegrany zostanie w środku tygodnia. Jak się okazało dla większości z nas było to utrudnienie nie do przeskoczenia. Mimo mobilizacji w naszych skromnych szeregach wielu musiało odpuścić mecz na rzecz pracy, choć akurat dla mnie to wytłumaczeniem dobrym nie jest...no, ale cóż - każdy doskonale wie czy zrobił wszystko, aby pojechać na ten wyjazd. Tym sposobem z Huty wyjeżdżamy w trzy osoby. Kierujemy się do Mińska Mazowieckiego gdzie w umówionym miejscu czeka już na nas Mazovia i wynajęty autokar. Na miejsce docieramy lekko spóźnieni. Przeliczamy zebrany chajs i bez zbędnego balastu ruszamy do Kałuszyna. Na stadion Victy wchodzimy z głośnym "Jesteśmy zawsze tam...", w sektorze wieszamy dwie flagi i jedziemy z dobrym dopingiem i fajną zabawą przez cały mecz. Międzyczasie pod stadion podjeżdżają dwie gabaryny i ok 10 mundurowych, na co reagujemy zarówno my jaki i miejscowi intonując kilka odpowiednich przyśpiewek. W przerwie nasza delegacja odwiedza pobliski sklep w celu uzupełnienia płynów dla całej grupy. Miejscowi wystawili młyn, który liczył ok 50 osób (w tym 9 Jutrzenka Cegłów). Wieszają trzy flagi i całkiem dobrze dopingują swoją drużynę. Powrót z wahadłem wspomnianych wcześniej dwóch suk. Podsumowując ciekawy kibicowsko meczyk, szkoda, że w środę. Niech żałują ci, co nie byli. "Jest nas trzech JH ' 06" :) Z Hutnika 4 osoby+33 Maza. Podziękowania dla MKS-u za zajebiste wsparcie!!!



_________________

15.09.12
Mazovia Mińsk Mazowiecki 4-1 MKS Małkinia


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Spontanicznie pakujemy się w auto i jedziemy odwiedzić ziomków z Mazovii. Na wejściu zastajemy ochronę z prawdziwego zdarzenia (kamizelki, wyposażenie, pałki). Pomagamy gospodarzom uformować jako taki młyn i jedziemy z dopingiem dla mińskiej jedenastki. Jest nas łącznie ok 40 głów, na płocie wiszą trzy flagi, w tym naszych przyjaciół z Narodowego Mińska Mazowieckiego. W przerwie standardowo odwiedzamy Zatorze, a w drugiej połowie uczymy się nowej pieśni przy degustacji napojów, które rzekomo jest teraz bardzo ciężko wnieść na stadion przy Sportowej (Pozdro M.)



_________________

19.09.12
Mazovia Mińsk Mazowiecki 0-1 Tygrys Huta Mińska (PP)


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Gospodarze wystawiają ok 60 osobowy młyn. Nas 5 głów. Mazovia przygotowała na derbowy pojedynek oprawę - transparent na płot o treści "NASZE BARWY - NASZA MIŁOŚĆ" do tego rozciągnięto sektorówkę w barwach. Po zjechaniu flagi w dół sektora pojawiły się baloniki w barwach i minisektorówka z herbem Mazy. Doping na dobrym poziomie przez całe spotkanie mimo niesprzyjającej tego dnia pogody. Pozdro dla obecnych!



_________________

21.09.12
Legia Warszawa 1-1 Polonia Grodzisk


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Kolejne psedoderby Warszawy za nami. Zapamiętamy je przede wszystkim z powodu"atrakcji" zafundowanych przez Waltera i spółkę w postaci dantejskich scen podczas wchodzenia na Żyletę oraz decyzji o udrożnieniu dróg ewakuacyjnych przez ochroniarki, a ostatecznie wkroczeniu dużych oddziałów policyjnych na promenadę za NASZĄ TRYBUNĄ. Efektem tych działań była awantura, która trwała podczas przerwy. Kibolstwo wyparło ochronę z górnej kondygnacji i zepchało całe siły ochroniarskie w okolice kołowrotków. W powietrzu na całej Żylecie czuć było gaz pieprzowy, którego ochrona nie żałowała podczas ratowania swoich tyłków. W innych częściach stadionu też nie było kolorowo (wyprowadzano kibiców z dziećmi z sektora rodzinnego z powodu stania na schodach, bądź zajęcia nie swojego miejsca - paranoja). W trakcie spotkania zaprezentowaliśmy racowisko oraz czerwone kartki dla wojewody. Spłonęły również barwy klubu grającego obecnie przy Konwiktorskiej 6. Warto było jechać na to spotkanie, gdyż równo kilka dni później grupy kibicowskie podjęły zgodną decyzję o bojkocie kolejnych spotkań przy Łazienkowskiej. Można rzec, że historia lubi się powtarzać, ale należy pamiętać, że nie jest miło, gdy ktoś pcha się z buciorami do Twojego domu. Żyleta to właśnie nasz dom, do którego tego dnia w sposób brutalny zawitali nieproszeni goście. Dlatego nasza skromna grupka w pełni zgadza się i utożsamia z działaniami podjętymi tego dnia w celu obrony naszego wspólnego dobra oraz decyzjami podjętymi na kilka dni po meczu. Frekwencja na stadionie 26 531, w tym nasza dziesiątka. Gości brak (zakaz).

_________________

21.09.12
Hutnik Huta Czechy 3-3 Podlasie Sokołów Podlaski


Relacjonuje NGA (Hutnik):
U nas bez młyna. Zjawiają się za to kibice gości w 10 osób (w tym Okęcie Warszawa). Wieszają trzy flagi i dopingują cały mecz w asyście bębna. W przerwie zamieniamy kilka słów.

_________________

14.10.12
Naprzód Skórzec 1-0 Hutnik Huta Czechy


Relacjonuje NGA (Hutnik):
1 osoba od nas.

_________________

20.10.12
Hutnik Huta Czechy 0-3 Mazovia Mińsk Mazowiecki


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
W sumie to na tym meczu nie działo się nic godnego uwagi...żartuje:)Ogarnięcie zaczynamy już jakiś czas wcześniej, powstała koncepcja oprawy, zamówiona zostaje pirotechnika, chłopaki z Mińska przygotowują plakat zachęcający do przyjścia na ten mecz, pozostało tylko czekać na wybicie godziny "W". Ostatecznie w piękną sobotę 21 października na około godzinę przed meczem, w Hucie melduje się bus naszych układowiczów (23 osoby), niedługo potem dojeżdża jeszcze 6 osób (5-fura, 1-pociąg), z Hutnika w młynie stanęło jakieś 15-20 osób co jak na naszą obecną kondycję jest dobrym wynikiem, cieszy przyłączenie się do naszej zabawy kilku młodszych kibiców. Płot i tylne ogrodzenie zdobimy wszystkim naszymi flagami i dwoma płótnami Mazy, w pierwszej połowie prezentujemy całkiem dobry doping którego głównym fundamentem była nuta "Hutnik i Mazovia, Mazovia i Hutnik" co raczej nie powinno dziwić na takim meczu:)W międzyczasie odpalamy jedna racę i świecę dymną. Po pierwszych 45 minutach sporą grupą udajemy się do sklepu gdzie po zakupieniu kolejnych trunków wracamy na trybuny, aby dalej umacniać układ. Pod koniec drugiej połówki prezentujemy oprawę złożoną z machajek w barwach Hutnika i Mazovii, a do tego odpalamy 8 rac (plus jedna która nie odpaliła),kolejnym punktem było rozciągnięcie sektorówek-kolejno-Mazy i Hutnika, rezygnujemy jednak z rozwieszenia okazjonalnego transa, w sumie szkoda, jednak cały pokaz mógł się podobać. Po ostatnim gwizdku miał miejsce fajny obrazek kiedy to pod nasz wspólny młyn podchodzą piłkarze jednej jak i drugiej drużyny przybijając z nami piątki,rzucamy jeszcze kilka achtungów, a zaraz potem ładujemy się całą bandą na boisko w celu pstryknięcia pamiątkowej foty. Kiedy powoli słońce zaczyna zachodzić ekipa busowa Mazovii udaje się w swoim kierunku, kilka osób zostaje jeszcze w celach "spożywczych":)Podsumowując pokazaliśmy tego dnia na trybunach dobry show, a układ na linii Hutnik-Mazovia stał się jeszcze bardziej solidny, aby tak dalej, pozdrowienia i trzymajcie się wariaty!BANDA ŚWIRÓW!!!



_________________

22.09.12
Pogoń Szczecin 0-3 Legia Warszawa


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Dawno nie pisałem nade długiej i rozjechanej relacji z meczu...nie było okazji, a może styl się trochę zmienił. Jednak z tego spotkania przywiozłem tak wiele pozytywnych wspomnień i wrażeń, że mimo nie opisywania wszystkiego relacja ma prawo nieco się rozciągnąć. Chwilę po ustaleniu terminarza najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej większość z nas obrała sobie za cel wyjazd do Szczecina i umacnianie zgody z Portowcami. Wiadomym było, że tego wyjazdu nie można odpuścić. Wszak minęło już 6 lat od ostatniego ligowego spotkania Pogoni z Legią. Odpowiednio wcześniej ustalamy środek transportu oraz rezerwujemy pokój w hotelu. Wyjazd zaplanowaliśmy na niedzielny poranek (mecz w poniedziałek). Poprzedzamy go sobotnim meczem przyjaźni i grubym melanżem z Mazovią, co owocowało dobrymi humorami już na samym początku naszej podróży. Po zakupieniu zaopatrzenia w Pilawie wsiadamy w pociąg rejsowy, którym bez przesiadek dojeżdżamy do samego Szczecina. W drodze poznajemy m.in. typa z Poznania - niezbyt kumatego sympatyka Lecha, którego ochrzciliśmy "Kocioł", Opuszczając nasz przedział nie bardzo mógł poruszać się na własnych nogach, a jechał z nami tylko od Pilawy do Centralnego w Warszawie :) W stolicy na Wschodnim dosiadają się kolejni Legioniści (m.in. z Sulejówka i Bielan). Podróż mija niespodziewanie szybko i w miarę spokojnie. Nie zabrakło wesołych akcentów, a to za sprawą wspomnianego B. z Bielan. W Szczecinie czekała na nas grupka ok 50 Portowców i Legionistów. Fajne przywitanie w blasku racy odpalonej przez jednego ze znajomych Warszawiaków. Większość wsiada w tramwaj i rozjeżdża się w swoje strony. Nas odbiera kilku znajomych, z którymi taksówkami docieramy do naszego miejsca zakwaterowania. Jak się okazało "hotelik", w którym się zatrzymaliśmy to najzwyklejszy budynek koszarowy. Od razu jednemu z nas przypomniały się wesołe czasy wojskowej służby ;) Po doprowadzeniu się do kultury ruszyliśmy nacieszyć się nocnym życiem Szczecina. Z Ku Słońcu, gdzie mieści się Hotelik Szwejk przemieszczamy się taksówkami do centrum. Tam szybko zostajemy namierzeni przez Portowców, którzy zabierają nas ze sobą w celu umacniania zgody. Jak się okazało było z nimi wiele znajomych twarzy z Warszawy, a chłopaki, którzy się nami "zaopiekowali" to m.in. kibice ze Szczecinka (przy okazji pozdro dla ziomka z Wielima, który zaintonował "Huta Czechy aeeao" na jednym z sczecińskich placów) Razem zwiedzamy miasto dobrze się bawiąc niemal do świtu. Wszędzie czuć było atmosferę zgodowego meczu. Jakoś tak kończy się pierwsza noc w Szczecinie. Na mieście na każdym kroku można było spotkać kibolstwo w barwach obu klubów. Drugi dzień stał pod znakiem ogarniania biletów/kart kibica Pogoni, co nie było łatwym zadaniem ze względu na ogromne kolejki przy kasach. Wszystko załatwiamy jakieś trzy godziny przed meczem międzyczasie kupując okolicznościowe koszulki "Lecim na Szczecin" nie zapominając przy tym o naszym podopiecznym - Kacperku. Powrót do hotelu, przedłużenie doby o kolejną noc (miejscówka bardzo tania, tylko właściciel trochę upierdliwy), obiadek w hotelowej stołówce (przypominał czasy dobrej wojskowej szamy), prysznic i wyjazd pod stadion. Pod bramami ogromny tłum. Nam przy odrobinie szczęścia udaje się szybciej wbić na sektor najwierniejszych fanatyków Pogoni, którego połowa należała tego dnia do Legionistów. Na brak atrakcji nikt nie miał prawa narzekać. Zaczynając od zajebistej zabawy przy kawałku puszczanym wcześniej w pociągu przez chłopaka z Bielan, przez doping na bardzo wysokim poziomie, kończąc na 4 oprawach przygotowanych przez ultrasów obu klubów, okraszonych ogromną masą pirotechniki. Na boisku inicjatywę przejęli piłkarze Legii, ale nie to było najważniejsze tego dnia. Próbując podnieść na duchu grajków Pogoni, między zgodowymi pieśniami często dopingowano właśnie ich. W drugiej połowie mimo nienajlepszych warunków atmosferycznych większość sektora bawi się bez koszulek przy pieśni zaintonowanej przez Portowców, która wychodziła rewelacyjnie - "Bo Pogoń i Legia to jedna rodzina, starszy czy młodszy, piknik czy chuligan". Po końcowym gwizdku obie grupy głośno podziękowały sobie za wspólną zabawę, a umacnianie zgody przeniosło się na ulice Szczecina. Frekwencja tego dnia na stadionie Pogoni wynosiła 15.000 z czego ponad 2000 stanowili kibole Legii, w tym 5 przedstawicieli naszej grupy. Nasz grupa nieco zmęczona weekendowymi atrakcjami po jakimś czasie wbija w tramwaj i wraca do hotelowego pokoju, a raczej koszarowej izby ;) Najedzeni pizzą i upojeni napojami, po ekscesach z właścicielem lokalu kończymy ten piękny dzień...znów nad ranem. Po około godzinie snu pakujemy się na pociąg powrotny do Warszawy. Podróż minęła dość szybko i bez większych emocji. Po około 53 godzinach wyjazdowych atrakcji meldujemy się w Hucie. Zmęczeni, niewyspani, na mega kacu, ale zarazem szczęśliwi i zadowoleni z możliwości przeżycia tych niezwykłych chwil. Pozdrowienia dla wszystkich, których dane nam było poznać na wyjazdowym szlaku!

_________________

04.11.12
Victoria Kałuszyn 1-1 Mazovia Mińsk Mazowiecki


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Derby powiatu mińskiego to ostatnimi czasy jedno z bardziej emocjonujących spotkań ze względów sportowych, a dla nas stricte kibicowskich. Smaku tego typu spotkania nie możemy uświadczyć na swoim podwórku i zapewne długo jeszcze nie uświadczymy, więc mecz ten za każdym razem traktujemy całkiem poważnie. Mazovia swoja zbiórkę wyznaczyła na PKP gdzie zjawia się ok. 50 osób a na kolejnej stacji dosiada drugie tyle wiary, co na tym wyjeździe dało nam liczbę 110-115 osób ( w tym my w 9 i Pogoń Grodzisk Mazowiecki w 7). Scenariusz wyjazdu podobny jak ostatnio, czyli po dojechaniu na stację Mrozy szybko dzielimy się na dwie grupy. Pierwsza z nich ładuje się do podstawionego autobusu i w asyście kilku suk kieruje się w stronę Kałuszyna. Zostajemy zatrzymani przed stadionem i poinformowani, że wejdziemy na niego po wejściu gospodarzy, którzy zbierali się na mieście i dojechaniu kolejnej naszej tury. Po kilku minutach z daleka słychać Victorię, podchodzą oni w okolice stadionu (na oko 90-100 osób, z nimi Jutrzenka Cegłów, Orzeł Parysów i Victoria Sulejówek) po czym ruszają w naszą stronę przy okazji miotając w nas odpaloną pirotechniką. Do grubszego starcia jednak nie dochodzi za sprawą policji wyposażonej w pałki i psy (czworonożne). Przeganiają oni Victorię w kierunku wejścia, nas spychają w stronę płotu iobstawiają jeszcze szczelniej. Przed pierwszym gwizdkiem przyjeżdża reszta naszej ekipy, wiemy już wtedy, że raczej na stadion nie wejdziemy tym bardziej, że psiarnia informuje nas, że do wejścia na obiekt wymagane jest okazanie dokumentu tożsamości co kwitujemy uśmiechem. Kolejny raz przyszło nam prowadzić doping zza ogrodzenia gdzie warunki niezbyt sprzyjały, a także rzutowało to na jakość śpiewów. Pierwsza połowa przebiegła pod znakiem obustronnych bluzgów, naszej spinki ze "stewardami" (hehe) i jako takim dopingiem dla mińskiej jedenastki, a także pozdrowieniami dla Hutnika i Pogoni. Gospodarze po strzelonej bramce odpalają jedną racę, a jeszcze wcześniej prezentują sekto w barwach. Drugą połowę rozpoczynamy jakby troszkę głośniej jednak nadal nie było to to, czego każdy oczekiwał. W drugiej odsłonie Victoria prezentuje oprawę złożoną z rac, machajek i stroboli. Przed końcowym gwizdkiem spiker informuje, że od razu po zakończonym meczu mamy natychmiast (jak to on określił) ewakuować się do autobusu co olewamy, czekamy na grajków, aby podziękować im za walkę i wywalczony remis, następnie kierujemy się transportu poganiani przez milicje. W międzyczasie dojechały kolejne posiłki mundurowych, w tym wojsko. Kiedy zaczynamy wsiadać do autobusu Victoria robi małą pokazówkę, coś prubując wykręcić, ale policja niweczy ich plany, szybko utworzona zostaje obstawa policyjna i ruszamy do Mińska. Kolejny raz mieliśmy tą przyjemność, aby zaznać podróży 50 osobowym autobusem, do którego zapakowano ponad setkę, polecamy, warto to przeżyć:). Po dojechaniu do Mrozów szybko biegniemy na peron, aby zdążyć na pociąg do Mińska, w którym meldujemy się po kilkunastu minutach podróży. Tak, więc misja "Derby" dobiegła końca, ludzie rozchodzą się w swoje strony. Kilku z nas zostaje jeszcze wraz z Mazovią na browarze. Dzięki dla MKS-u za kolejny dobry kibicowsko mecz z atrakcjami i gościnę! Pozdrawiamy i do zobaczenia na następnych kibicowskich wojażach, aby jak najszybciej!



_________________

10.11.12
Orzeł Parysów 4-3 Amur Wilga


Relacjonuje NGA (Hutnik):
Od nas 8 osób (5 HHC) z flagą. Doping mocno rwany. Odpalamy 2 race i petardy hukowe. Coś tam leci na boisko przez co mamy małe spinki...z liniowym/prezesem Orła. Nerwusy z klubu szaleją. Robią nam zdjęcia i w ogóle jak gwiazdy traktują Pod koniec meczu podstawiają nawet gabaryne milicjantów na plecy. Z fartem udaje nam się ich zgubić po brawurowej akcji naszego kierowcy Przez cały mecz towarzyszy nam radiowóz policyjny. Gospodarzy w młynie 35-40 głów, w tym 11 Victoria i 2 Jutrzenka. W drugiej połowie odpalają race i machają flagami na kijach. Ogólnie mecz bez ciśnienia. Po wszystkim udajemy się do naszych przyjaciół z Mińska, gdzie zostajemy świetnie ugoszczeni za co ogromne dzięki. Ta noc była długa... Na drugi dzień wspólnie jedziemy na Marsz Niepodległości, gdzie jest nas razem ok 30 osób.



_________________

11.11.12
Marsz Niepodległości


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Odzyskajmy Polskę! Pod takim właśnie hasłem odbył się tegoroczny Marsz Niepodległości, na którym oczywiście nie mogło zabraknąć naszej delegacji. Scenariusz wyjazdu był troszeczkę inny niż w latach poprzednich, ponieważ rozpoczynamy go już dzień wcześniej goszcząc się u przyjaciół z Mińska Mazowieckiego, z którymi to ruszamy do Warszawy 11 listopada, a zebrało się nas ok. 30 osób. Na miejscu zbiórki meldujemy się na około pół godziny przed rozpoczęciem tej największej powojennej manifestacji. Tłum, jaki tam zastaliśmy był nie do ogarnięcia wzrokiem, 30 tysięcy?40?50?Nie wiem, ale liczba 40-50 tysięcy będzie chyba najodpowiedniejsza. Demonstrację tworzyli ludzie z przeróżnych opcji politycznych, stowarzyszeń, grup, od kiboli przez ONR i MW przez NSZ i AK po Klub Gazety Polskiej. Ogromna kolumna z banerem Marszu Niepodległości na czele rusza z Ronda Dmowskiego z opóźnieniem. Od samego początku towarzyszą nam setki płonących rac, wybuchy achtungów i dumne okrzyki. Całość robi ogromne wrażenie, człowiekowi serce mocniej biło. Po kilku minutach dochodzi do pierwszych ekscesów, mianowicie po dotarciu do skrzyżowania ulic Marszałkowskiej i Żurawiej z prawej strony kolumny wybiega kilkanaście osób miotając w policję kamieniami, butelkami i racami. Za nimi nagle rusza spora banda i rozpoczyna się mała wojenka, podczas której policja nie szczędzi gazu i gumowych kul, posiłkują się nawet pirotechniką, która lądowała pod ich nogami odrzucając ją w tłum, w którym byli także ludzie starsi i dzieci. Nie jedna osoba pomyślała w tym momencie: po co ta awantura, mieliśmy przecież dumnie i spokojnie przejść przez Stolicę Polski manifestując swój patriotyzm. Stwierdzenie to jest całkiem słuszne, ale...no właśnie! Jak się okazało już po kilkudziesięciu minutach, pierwszymi, którzy zaatakowali prewencję byli...policjanci! W nasz tłum wmieszało się kilkunastu psiarskich szpicli, których zadaniem (zapewne na polityczne zamówienie) było sprowokowanie zamieszek w celu oczernienia organizatorów jak i samych uczestników Marszu. Kto za tym wszystkim stoi można się tylko domyślać, ja żadnych wyroków wydawać nie chcę. Na wszystko jednak istnieją twarde dowody w postaci materiałów filmowych i zdjęć zamaskowanych awanturników, u których pod kurtkami widać kamizelki z napisem POLICJA. Wszystko bardzo łatwo znaleźć w sieci, polecam. W efekcie prowokacji nasz Marsz zostaje zablokowany z jednej jak i drugiej strony. Spora grupa ludzi zostaje zatrzymana na Żurawiej gdzie są trzymani w kordonie. Całą sytuację starali się załagodzić organizatorzy i co najważniejsze po pewnym czasie ruszamy dalej! Znowu poruszamy się ogromną liczba ludzi po ulicach wznosząc przy tym hasła typu „Cześć i chwała Bohaterom!” czy „Nadchodzi, nadchodzi, Marsz Niepodległości!”. Piękny był widok tysięcy biało-czerwonych flag powiewających nad naszymi głowami, a wszystko nadal w niezliczonej ilości rozświetlały race. Koniec Marszu planowany był pod pomnikiem jednego z twórców Niepodległej Polski i ojca polskiej myśli narodowej - Romana Dmowskiego. Tam, jak co roku odbyło się kilka przemówień i po raz kolejny odpalano race. To jednak nie był koniec, organizatorzy zaprosili wszystkich na Agrykolę gdzie ustawiona była scena, z której miały być wygłoszone kolejne przemówienia. Widok zebranego tłumu z potężna ilością flag zapierał dech w piersiach. Po kilkunastu minutach nasza ekipa musi udawać się kierunku dworca. Jak co roku oprócz dumnych Polaków w Marszu wzięli udział przedstawiciele innych nacji: bardzo, bardzo duża liczba braci z Węgier, Włosi, Serbowie, Ukraińcy, Słowacy, Czesi, Norwegowie, a nawet delegacja z...Meksyku. Podsumowując: kolejny raz byliśmy świadkami przepięknego zamanifestowania dumy z bycia Polakami, w powietrzu było czuć żar patriotyzmu, który nas wszystkich rozpiera. Śmiało można powiedzieć, że zrobiliśmy kolejny krok w celu odzyskania Polski z rąk bandytów, złodziei i lewackich kolaborantów! Mogliśmy też usłyszeć piękne słowa o rodzeniu się nowego ruchu narodowego, który poprowadzi nas wszystkich do potęgi i dzięki któremu nasz kraj powstanie z kolan. Słowa te były jak najbardziej słuszne, bo jak inaczej określić z roku na rok rosnącą liczbę uczestników Marszu Niepodległości przy mizernej otoczce pochodu „Bula” Komorowskiego nie wspominając już nawet o cyrku, jaki zaprezentowały środowiska lewackie wspólnie z GazWybem i wyznawcami prawdy objawionej w postaci TVN-u? Silny Naród to silna Ojczyzna, a w nas ta siła jest i będziemy to pokazywać nie tylko tego jednego dnia, ale cały czas, czy się to panu Donaldowi i jego spółce podoba czy nie! Za rok widzimy się znowu, będzie nas jeszcze więcej, będziemy jeszcze głośniejsi i silniejsi, a co najważniejsze będziemy jeszcze bardziej dumni! Odzyskamy Polskę!

_________________

17.11.12
MKS Mazovia 1-3 Wilga Miastków


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Wspieramy braci z Mińska w 5 osób, w sumie w młynie jakieś 35głów. Cały mecz strasznie inwigiluje nas ochrona. Momentami udało się konkretnie ryknąć, jednak większość meczu to przestoje. Jeśli chodzi o aspekty wokalne to uczymy się nowej układowej piosenki, a efekt był przezajebisty, każdy w kilka minut załapał o co chodzi, wystarczy tylko troszeczkę ją podszlifować:). Na płocie pojawiło się po jednej fanie Mazy i HHC. Po meczu umacniamy układ spijając wspolnie kilka browarów. "...Maza i Hutnik, najlepszy układ w świecie!" Pozdrawiamy!



_________________

18.11.12
MKS Małkinia 2-3 Hutnik Huta Czechy


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Dzień przed meczem zrodził się w naszych głowach pomysł aby zaliczyć ten wyjazd, nawet w skromnej liczbie, ale zaliczyć. Jeden z nas będący szczęśliwym posiadaczem czterech kółek oferuje je jako środek transportu na ten chyba najdalszy w naszej lidze wyjazd, kierowcą okazuje sie być jeden z piłkarzy i tak we trzy osoby składem kibolsko-piłkarskim wyruszamy z rańca w stronę Małkinii. Droga jaką kierowaliśmy się do celu prowadziła przez Mińsk Mazowiecki z czego korzysta naszych dwóch braci reprezentujących barwy MKS-u. Jako iż droga była całkiem długa spito więc po kilka browarów, poleciało kilka dobrych żartów jak i "opowieści z krypty". Na miejscu meldujemy się jakoś 30 minut przed meczem, otrzymujemy od jednego z piłlkarzy butelkę wytrawnego urodzinowego trunku (sto lat R!), oczywiście zostaje ona opróżniona w trymiga i w taki sposób zleciał nam czas do meczu (rozpoczęcie opóźniło się 30 minut). Na meczu "swojsko", kilku dziadków kreci młynek przy pomocy bębna i syreny strażackiej, my zaznaczamy 3-4 razy swoją obecność. W przerwie meczu postanowiliśmy uzupełnić kalorie, niestety Sheratona nie znaleźliśmy tak więc i sławnego żurku nie dane było nam spróbować, musieliśmy zadowolić się bułkami i parówkami w których zawartość mięsa nie wynosiła więcej jak 20%Uśmiech. Podczas drugiej połowy oglądamy mecz z drugiej strony boiska przy ławkach rezerwowych nadal uskuteczniając melanż. Po wygranym meczu kopacze przybijają nam piątki i w radosnych nastrojach wracamy do domu, po drodze desantując chłopaków z Mazovii. Dzięki za wsparcie i do następnego! PS: Po drodze jeden z nas widzi...Boga!Po kilku chwilach okazało się, że chodzi jednak o Bug...rzekę Bug :)

_________________

15.11.12
Legia Warszawa 89-59 Wisła Karków


Relacjonuje HaCe (Hutnik):
Okres zimowy dla kibolstwa nie jest zbyt sprzyjający, okazji do pozdzierania gardła jest jak na lekarstwo, więc każda możliwość do poczucia chociaż namiastki fanatyzmu jest ochoczo wykorzystywana tym bardziej, że w naszym przypadku w grę wchodzi także aktualny konflikt na linii Żyleta-ITI. 15. 12. 2012 koszykarska sekcja Legii podejmowała u siebie Wisłę Kraków. Spotkanie odbyło się w hali "Koło" na Woli, przygotowane zostało 1500 biletów które rozeszły się co do ostatniego podczas przedsprzedaży jak i w dzień meczu. Młyn ulokowany został za jednym z koszy, ale tak na prawdę w dopingu udział brała cała hala. Przygotowane zostały niespodzianki dla najmłodszych kibiców w postaci "Kącika Małego Legionisty", w przerwie odbył się konkurs rzutów za 3 punkty, a po spotkaniu rozegrany został mecz Koszykarze-Kibice. Na trybunach hali pojawiło się sporo legijnych płócień oraz transów (Białych Świąt, PDW, trans skierowany do "Haniora" i oczywiście przypominający o zbrodniczym wprowadzeniu 31 lat temu stanu wojennego). Bardzo ładną liczbę zaprezentował FC Siedlce, obecni na tym meczu byli kibice z Mińska Mazowieckiego i Cegłowa, a także dużo ludzi z innych FanClubów, naszą ekipę reprezentowały dwie osoby. Po wygranym spotkaniu zawodnicy przybijają piatki z kibicami, a poza halą pobawiono się trochę pirotechniką. Myślę, że mecze sekcji (kosza i hokeja) są dobrą alternatywą na zimowe nudne wieczory, trzeba poważnie pomyśleć nad wybraniem się na kolejne spotkania większą liczbą

_________________


Komentarze
Brak komentarzy.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.

Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [10 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [10 Głosów]
Dobre Dobre 100% [10 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [10 Głosów]
Słabe Słabe 100% [10 Głosów]

Do galerii
Gramy...
LO - Przerwa zimowa
Tabela LO
1.Pogoń II Siedlce37
2.Wektra Zbuczyn35
3.Fenix Siennica33
4.ULKS Gołąbek23
5.Zryw Sobolew23
6.MKS Małkinia23
7.ŁDK Łosice23
8.Hutnik Huta Czechy19
9.Jabłonianka Jabłonna Lacka18
10.Orzeł Unin18
11.Podlasie II Sokołów Podlaski18
12.Jastrząb Żeliszew16
13.Sęp Żelechów16
14.Czarni Węgrów12
15.Promnik Gończyce9
16.Kolektyw Oleśnica6
Strzelcy LO
Sezon 23/24

Bartłomiej Jedynak 3
Marcin Jedynak 2
Kacper Zalewski 2
Jakub Piecek 2
Mikołaj Majsterek 2
Wojciech Jonczak 2
Arkadiusz Zalewski 2
Daniel Mlądzki 1
Przemek Grudniak 1
Łukasz Kowalski 1
Filip Gawinek 1
Bartosz Michalczyk 1
Kacper Kowalczyk 1
Bartek Jeleń 1