Maj można określić, jako czas na odświeżenie klimatu, jaki jeszcze nie tak dawno panował podczas spotkań rozgrywanych przez nasz lokalny Hutnik. Nasi piłkarze bardzo dobrą postawą pod wodzą trenera Rafała Głąbickiego podjęli rękawice w grze o awans do IV ligi. Nieco spontanicznie postanawiamy wesprzeć ich w tej walce i na dość prestiżowy (jeszcze kilka lat temu bardzo prestiżowy) mecz z Victorią Kałuszyn wystawiamy skromny młynek ze wsparciem Amura i Legijnego Garwolina. Dawno niewidziane na HHC flagi mają okazję się trochę przewietrzyć, a my pozdzierać gardła. Goście dojeżdżają w trakcie pierwszej połowy w dwa auta bez flag, z rwanym dopingiem. Tydzień później udajemy się na wyjazdowy mecz do Skórca, na którym jesteśmy obecni razem z Mazovią i Amurem w 20 głów. I choć ani godzina spotkania (11:00), ani pogoda (30 stopni) nie zachęcały tego dnia do wysiłku staraliśmy się dopingować w miarę naszych sił. Po strzelonej bramce odpalamy piro. Tyle z lokalnego podwórka. Cieszy fakt, że UH ’06 znalazło czas i chęci na zorganizowanie się na Hutniku. Na Ł3 pojawiamy się dwukrotnie – na meczach z Termalicą i Lechem. Pierwsza połowa miesiąca niestety wiała nudą za sprawą zakazu wyjazdowego na dwa mecze Legii. Tak po raz kolejny odpadł nam wyjazd do Białegostoku. Powoli staję się to tradycją.
14.05.17 Legia Warszawa 6-0 Termalica Nieciecza Od nas 5 osób. Relacja
17.05.17 Legia Warszawa 2-0 Lech Poznań Od nas 6 osób. Relacja
20.05.17 Hutnik Huta Czechy 4-1 Victoria Kałuszyn Na mecz z Victorią Kałuszyn spontanicznie zbieramy się w ok. 20 osób w tym delegacje Amura Wilga i Legijnego Garwolina. Prowadzimy rwany doping dla naszych piłkarzy, którzy walczą o awans do IV ligi. Na płocie wieszamy jedną flagę oraz transparent dla Kowala - trzymaj się bracie! Gości ok. 15, bez flagi z rwanym dopingiem.
28.05.17 Naprzód Skórzec 2-1 Hutnik Huta Czechy Od początku rundy stało się jasne, że nasz Hutnik będzie w tym sezonie walczył o wyższe cele niż utrzymanie czy środek tabeli. Po w miarę udanej organizacji na poprzednim meczu, w którym przeciwnikiem była VK postanawiamy ruszyć się na wyjazd. Padło na Skórzec, który zajmował przed meczem drugą lokatę z dwoma punktami straty do nas, więc mecz ma szczycie. Nie zakładaliśmy, że pojedzie nas tam jakaś ogromna liczba, Malutkim kroczkami musimy na nowo zacząć naszą przygodę z wyjazdami, oprawami, browarami i innymi elementami kibolskiego rzemiosła:) Z samego rana po dosyć ciężkiej sobotniej nocy meldujemy się w wyznaczonym miejscu. Czekamy na Amur i chwilę po ich przyjeździe ruszamy w kierunku Skórca. Bez przygód po nie całej godzinie meldujemy się na parkingu pod stadionem, tam czeka na nas część Mazovii. Kilka osób leci na szybkie zakupy, w tym czasie dojeżdża reszta MKS-u i wchodzimy na obiekt, gdzie po przekroczeniu bramki zaznaczamy kto zaszczycił swoją obecnością pod siedleckie rewiry. Wejście bez problemów, ochrona bez spiny, policji ledwo jedna fura. Żyć nie umierać. Wrzucamy na płot flagę HHC i Mazovii, dodatkowo transparent dla brata z Mińska, który nadal przebywa w szpital (K. trzymaj się mocno, wszyscy jesteśmy z Tobą!). Jedziemy z dopingiem, który można ocenić, jako dobry i bardzo dobry. Ttroszkę słabniemy pod koniec pierwszej połowy. Pogoda tego dnia dobra na wypad nad wodę, a nie popisy wokalne. Strasznie ciśnienie podnosi nam sędzia boczny i główny. Ten pierwszy nie ma łatwego życia z nami, nasłuchał się wiele na swój temat, swojej rodziny i nie dużo brakowało, aby to jego uznać za winnego plagi głodu w Afryce czy zamachy terrorystyczne na całym świecie ;) W przerwie uzupełnianie elektrolitów. Kilka minut pźniej nasi piłkarze wyrównują stan meczu na 1:1. W tym samym momencie odpalamy 4 race oraz świece dymne. Piłkarze podbiegają pod nasz sektor, a sędzia na chwilę wstrzymuje grę ze względu na zdymienie. Od tej pry lecimy z na prawdę dobrym dopingiem! Wszystko było fajnie do momentu straty bramki przez Hutnik. Jeszcze większych jebów dostaje sędzia. Nasi piłkarze, co chwilę atakują jednak brakowało wykończenia. Niestety przegrywamy ten mecz i szansa awansu nieco się oddaliła, jednak zgodnie z tym, co dzisiaj śpiewaliśmy oczekujemy walki do samego końca. Dzisiaj nie było łatwo, bo oprócz drużyny gospodarzy, sędziów i obcego boiska przeciwko naszym grajkom była także pogoda. Nie ważne, walczyć Hutnik, walczyć! Po meczu jeszcze pamiątkowa fota i krótki film z pozdrowienia dla wcześniej wspomnianego K. Wielkie dzięki dla Amura, który wspierał nas w 4 osoby i dla Mazovii, która przyjechała w 10 głów. Jeszcze nie raz wspólnie gdzieś zatańczymy! Łącznie 20 osób na tym wyjeździe. |