Serwis Kibiców z Huty Czechy
 
Nawigacja
Strona Główna
Szukaj

Informacje o klubie
Kadra
Stadion

Ultras HHC
Przyjaciele
On tour 2006-2015
On tour 2016-2023
Flagi
Graffiti
Szale
Ciuchy
Vlepki
Gadżety

Galeria zdjęć
Filmy
Tapety
Księga gości

Wiosna 06
Jesień 06
Wiosna 07
Jesień 07
Wiosna 08
Jesień 08
Wiosna 09
Jesień 09
Wiosna 10
Jesień 10
Wiosna 11
Jesień 11
Wiosna 12
Jesień 12
Wiosna 13 (1)
Wiosna 13 (2)
Jesień 13
Wiosna 14
Jesień 14
Wiosna 15
Jesień 15
Wiosna 16
Jesień 16
Wiosna 17
Jesień 17 (1)
Jesień 17 (2)
Wiosna 18
Jesień 18
Wiosna 19
Jesień 19
Wiosna 20
Jesień 20
Wiosna 21
Jesień 21
Wiosna 22
Jesień 22
Wiosna 23
Jesień 23

Kontakt
FB Kibolska Huta Czechy
Kanał YT
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Button
Kibice HHC
Kibolska HC
Linki
















Regio Wyniki
Sponsor główny


Mazowsze
Image and video hosting by TinyPic
30 rocznica wprowadzenia stanu wojennego
Image and video hosting by TinyPic

"O północy horda zomowców i milicjantów zaczęła się dobijać do mojego mieszkania. Otwierać solidarnościowcu, przyszliśmy ci złożyć wizytę!" - to fragment wspomnień o 13 grudnia, Kazimierza Firlejczyka, emigranta od blisko 30 lat mieszkającego w USA.

Były działacz Solidarności, uczestnik jej pierwszego zjazdu w Gdańsku, pomimo upływu lat i kilku dziesięcioleci przeżytych za oceanem, pamięta doskonale powiew wolności, który towarzyszył powstawaniu pierwszego wolnego związku zawodowego w Polsce. - Porwała mnie fala Solidarności - mówi, tłumacząc, dlaczego zdecydował się zaangażować w jej powstanie. - Ja, podobnie jak moi koledzy z fabryki wtryskarek w Żywcu uważaliśmy, że próba zmiany Polski to nasz obowiązek. Baliśmy się, ale jeszcze bardziej nienawidziliśmy komuny - dodaje.

Internowanie - ścieżka zdrowia - przesłuchanie

Działalność w związku, pierwsze szykany, wobec rodziny i wreszcie internowanie w nocy z 12 na 13 grudnia, na słonecznej Florydzie brzmią dziś jak abstrakcja. 30 lat temu w grudniowej, zimnej Polsce, były szarą rzeczywistością.

Choć rany zabliźniły się już dawno Kazimierz Firlejczyk pamięta doskonale jak po wyprowadzeniu z mieszkania, z którego wyciągnięto go nie pozwoliwszy nawet założyć butów, szpaler zomowców utworzył ścieżkę zdrowia. Bili pałkami na oślep, po nogach, po plecach, w okolicach nerek. W milicyjnym samochodzie dodatkowo dostał w twarz. Zalany krwią dotarł na komisariat, a wkrótce potem do celi. Internowanie, naznaczone licznymi przesłuchaniami spędził m.in. w więzieniu w Jastrzębiu Zdroju.

- Tam poczułem się wśród swoich, bo była tam większość moich kolegów ze związku. Zaczęliśmy ustalać plan dalszego postępowania. Jedno było pewne, chociaż zmaltretowali nas fizycznie, nie byli w stanie zabić w nas ducha walki. Już wiedziałem, że "Solidarność" nie zginie - wspomina Firlejczyk.

Po zwolnieniu z internowania inżynier z wykształcenia nie mógł znaleźć pracy zgodniej z kwalifikacjami. Szykanowana była także rodzina. - Tak naprawdę nigdy nie odzyskałem wolności - mówi Firlejczyk. - Stąd moja decyzja o wyjeździe z kraju. Nie było to przyjemne, ale po różnych perturbacjach cała moja rodzina dostała paszporty. 22 listopada 1982 roku, z biletami w jedną stronę, bez prawa powrotu. Wyjechaliśmy do Niemiec, skąd - po trzytygodniowym pobycie w obozie uchodźców - dotarliśmy do Stanów Zjednoczonych. Mieszkam w Clearwater na Florydzie, ale nigdy nie przestałem być Polakiem. Śledzę to, co dzieje się w kraju i po latach wiem, że to, co robiliśmy w czasach Solidarności było słuszne - opowiada Kazimierz Firlejczyk.

Bali się "Solidarności"

Andrzej Dobrowolski, pracownik "Radia Wolna Europa", a później dziennikarz mediów polonijnych, wspomnień ze stanu wojennego w Polsce nie ma. Emigrował niedługo przed jego wprowadzeniem, w kwietniu 1981 roku znalazł się w Nowym Jorku.

- Obserwowaliśmy bardzo uważnie to, co się działo w Polsce i wiedzieliśmy, że komuna nie jest, delikatnie mówiąc, nie jest zadowolona z istnienia :"Solidarności". Spodziewaliśmy się też, że mogą być jakieś próby rozbicia tego ruchu. Mimo to było dla nas ogromnym zaskoczeniem, że tak brutalnie rozprawiono się ze związkiem, który cieszył się poparciem większości społeczeństwa - wspomina Dobrowolski.

- Trzeba pamiętać, że rok 1981 to był czas, kiedy nie było internetu i tak powszechnego dostępu do informacji, jaki jest dzisiaj. My w Stanach nie wiedzieliśmy dokładnie, co działo się w Polsce. Krążyły różne plotki, mówiono o rozstrzeliwaniach, o mordach na internowanych, o tym, że ludzi trzyma się na mrozie na stadionach i obraz tego, co działo się w Polsce był przerażający. Na szczęście pierwsze wiadomości, już te sprawdzone, nie potwierdziły plotek, niemniej jednak byliśmy bardzo zaniepokojeni o pozostawione w kraju rodziny, czy znajomych - dodaje.

Stan wojenny wcale nie jest taki straszny

- Pierwszy kontakt z ludźmi z Polski złapaliśmy kilka dni po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy do USA, do Nowego Jorku dotarły czarterowe samoloty, wypuszczone z PRL-u. Jako dziennikarz byłem wówczas na lotnisku JFK żeby porozmawiać z tym ludźmi. W większości byli to Amerykanie, którzy w momencie wprowadzenia stanu wojennego przebywali w Polsce, ale także Polacy mieszkający na stałe w USA. Nie był to wcale jednorodny przekaz, taki jednoznacznie negatywny. Spotkałem się z opiniami, że stan wojenny wcale nie jest taki straszny, a także z takimi, że był koniecznością, wobec groźby interwencji sowieckiej. Z drugiej strony mówiło się też o ogromnej liczbie aresztowanych i brutalnym zmiażdżeniu ruchu, który nie będzie już miał wielkich szans żeby się odrodzić - wspomina.

Andrzej Dobrowolski pamięta za to doskonale, że solidarność stłamszona w ojczyźnie niejako odrodziła się w USA. - Wprowadzenie stanu wojennego na pewno zjednoczyło Polaków. Jak wiadomo środowisko polonijne w Stanach Zjednoczonych nie jest skore do jedności, jednak wtedy ludzie byli wstrząśnięci, tym ci się stało. Na manifestacje pod PRL-owski konsulat, czy pod ONZ przychodziły tłumy, były przemówienia, przychodzili też Amerykanie, były hasła, były flagi narodowe. Osobna sprawa, o której warto pamiętać to dość dobrze zorganizowana akcja pomocy dla Polski, wobec, której z sympatią i zrozumieniem odnosiły się media amerykańskie – wspomina Dobrowolski. - Wysyłaliśmy pieniądze (oczywiście potajemnie), lekarstwa, żywność itd. - dodaje.

Komuna nie mogła się utrzymać

Na pytanie czy generał Wojciech Jaruzelski zrobił słusznie wprowadzając stan wojenny Dobrowolski odpowiada krótko: "niesłusznie". - Należało próbować dogadać się z ludźmi i jakoś utrzymać ten ruch, tymczasem został on zmiażdżony, ale - jak wiemy - na szczęście nie na długo. Komuna z różnych przyczyn, także gospodarczych, nie mogła po prostu się utrzymać - twierdzi Andrzej Dobrowolski.

Janusz Sporek, działacz polonijny, organizator koncertów muzyki klasycznej, założyciel szkoły muzycznej na Greenpoincie, stan wojenny przeżywał w Polsce. Pytany dziś o decyzję Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia1981 roku odpowiada: "I nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie". Ten fragment "Przesłania pana Cogito" Zbigniewa Herberta najlepiej - jak mówi - obrazuje jego ocenę faktu, że sprawcy stanu wojennego nie zostali do dziś osądzeni.

- Te wszystkie opowieści o tym, że Polsce groziła interwencja ZSRR, że to była konieczności itd. to po prostu zasłona dymna. Jaruzelski zrobił to tylko po to by utrzymać się przy władzy. Bardzo do dziś boli fakt, że on i jego współpracownicy nigdy za tę decyzję nie zostali osądzeni i pewnie już nigdy się tego nie doczekamy - mówi Janusz Sporek.

Płakaliśmy jak wprowadzali stan wojenny

- 13 grudnia 1981 roku byłem kierownikiem artystycznym i chórmistrzem Górniczego Zespołu Pieśni i Tańca "Górnicy" działającego przy kopalni Dębieńsko w Leszczynach koło Rybnika. Akurat byliśmy z koncertem w Żywcu. Było wcześnie rano, nie bardzo było wiadomo, co się stało. Przybiegł do mnie jeden z moich podopiecznych krzycząc: szefie wojna, musimy uciekać. Dopiero po kilku godzinach z jakiegoś radia na baterie usłyszeliśmy przemówienie Jaruzelskiego i dowiedzieliśmy się o stanie wojennym. To było bardzo dramatyczne. Pamiętam, że obaj płakaliśmy - wspomina.

Okres samego stanu wojennego i kilka następnych lat w Polsce to dla Janusza Sporka czas stracony. - W tym kraju nie dawało się żyć, nie można było spokojnie pracować. Chciałem z moim zespołem koncertować, wyjeżdżać za granicę, ale to było bardzo ciężkie. 11 razy odmawiano mi paszportu. Kiedy wreszcie go dostałem i wracałem do Polski po jakichś koncertach na Zachodzi zawsze musiałem się stawiać na komisariacie. Podczas rozmów wypytywano mnie, co widziałem, straszono itd. Miałem tego dość i któregoś razu po prostu nie oddałem paszportu i załatwiwszy formalności w konsulacie USA w Krakowie wyjechałem na stałe do Stanów Zjednoczonych - mówi Sporek.

- To był jeden z najdramatyczniejszych okresów w powojennej historii Polski. Jaruzelski wyprowadził jednych Polaków przeciwko drugim, wymyślił wojnę Polsko-Polską. Dla każdego patrioty było to wielkim dramatem. Nie było przecież żadnego zewnętrznego wroga a lufy karabinów, czy czołgów, które sam widziałem np. jadąc Trasą Katowicką do Warszawy skierowane zostały przeciwko rodakom. Tego nie da się zapomnieć - mówi Sporek, pytany o to, dlaczego pamięć o stanie wojennym po 30 latach od jego prowadzenia wciąż jest tak silna, także wśród ludzi, którzy od wielu lat mieszkają poza krajem. - Pomijając wszystko inne trzeba też powiedzieć, że Jaruzelski nie miał prawa zrobić tego, co zrobił, nawet w świetle przepisów komunistycznej Polski - dodaje.

Alex Storożyński, urodzony w USA w polskiej rodzinie obecny prezes Fundacji Kościuszkowskiej, gdy wybuchł stan wojenny miał 20 lat i mieszkał w Nowym Jorku. - Pamiętam, że nie mogłem oderwać się od telewizora i cały czas oglądałem czołgi na ulicach polskich miast. Czytałem też New York Timesa, który w owym okresie dużo pisał o Polsce. Mój starszy brat był tam w okresie stanu wojennego, pamiętam, że bardzo się wtedy o niego martwiliśmy - mówi Storożyński.

Jaruzelski podpisał pakt z diabłem

- Później w latach 85-87 byłem w Polsce gdzie szkoliłem język. Pisałem też do amerykańskiej prasy artykuły o tym jak Polacy radzą sobie z totalitarnym systemem. Kilkakrotnie byłem przesłuchiwany, to były bardzo smutne czasy - wspomina Storożyński. Pytany o ocenę stanu wojennego i decyzji o jego wprowadzeniu podjętej przez generała Jaruzelskiego odpowiada: "Podpisał pakt z diabłem i został dyktatorem ciemiężącym Polaków z rozkazu ZSSR. Nie można mu wybaczyć".

Z Nowego Jorku dla polonia.wp.pl
Tomasz Bagnowski

Źródło:www.wp.pl
NGA dnia grudnia 13 2011 09:00:12 · 117 Komentarzy · 1778 Czytań · Drukuj

Komentarze
miszczu dnia grudnia 13 2011 12:33:15
Wszystkiego "najlepszego" panie jenerale...smiley
http://www.youtube.com/watch?v=YZQpptwEceo

Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.

Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [10 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [10 Głosów]
Dobre Dobre 100% [10 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [10 Głosów]
Słabe Słabe 100% [10 Głosów]

Do galerii
Gramy...
LO - Przerwa zimowa
Tabela LO
1.Pogoń II Siedlce37
2.Wektra Zbuczyn35
3.Fenix Siennica33
4.ULKS Gołąbek23
5.Zryw Sobolew23
6.MKS Małkinia23
7.ŁDK Łosice23
8.Hutnik Huta Czechy19
9.Jabłonianka Jabłonna Lacka18
10.Orzeł Unin18
11.Podlasie II Sokołów Podlaski18
12.Jastrząb Żeliszew16
13.Sęp Żelechów16
14.Czarni Węgrów12
15.Promnik Gończyce9
16.Kolektyw Oleśnica6
Strzelcy LO
Sezon 23/24

Bartłomiej Jedynak 3
Marcin Jedynak 2
Kacper Zalewski 2
Jakub Piecek 2
Mikołaj Majsterek 2
Wojciech Jonczak 2
Arkadiusz Zalewski 2
Daniel Mlądzki 1
Przemek Grudniak 1
Łukasz Kowalski 1
Filip Gawinek 1
Bartosz Michalczyk 1
Kacper Kowalczyk 1
Bartek Jeleń 1