Derby powiatu mińskiego to ostatnimi czasy jedno z bardziej emocjonujących spotkań ze względów sportowych, a dla nas stricte kibicowskich. Smaku tego typu spotkania nie możemy uświadczyć na swoim podwórku i zapewne długo jeszcze nie uświadczymy, więc mecz ten za każdym razem traktujemy całkiem poważnie. Mazovia swoja zbiórkę wyznaczyła na PKP gdzie zjawia się ok. 50 osób a na kolejnej stacji dosiada drugie tyle wiary, co na tym wyjeździe dało nam liczbę 110-115 osób ( w tym my w 9 i Pogoń Grodzisk Mazowiecki w 7). Scenariusz wyjazdu podobny jak ostatnio, czyli po dojechaniu na stację Mrozy szybko dzielimy się na dwie grupy. Pierwsza z nich ładuje się do podstawionego autobusu i w asyście kilku suk kieruje się w stronę Kałuszyna. Zostajemy zatrzymani przed stadionem i poinformowani, że wejdziemy na niego po wejściu gospodarzy, którzy zbierali się na mieście i dojechaniu kolejnej naszej tury. Po kilku minutach z daleka słychać Victorię, podchodzą oni w okolice stadionu (na oko 90-100 osób, z nimi Jutrzenka Cegłów, Orzeł Parysów i Victoria Sulejówek) po czym ruszają w naszą stronę przy okazji miotając w nas odpaloną pirotechniką. Do grubszego starcia jednak nie dochodzi za sprawą policji wyposażonej w pałki i psy (czworonożne). Przeganiają oni Victorię w kierunku wejścia, nas spychają w stronę płotu iobstawiają jeszcze szczelniej. Przed pierwszym gwizdkiem przyjeżdża reszta naszej ekipy, wiemy już wtedy, że raczej na stadion nie wejdziemy tym bardziej, że psiarnia informuje nas, że do wejścia na obiekt wymagane jest okazanie dokumentu tożsamości co kwitujemy uśmiechem. Kolejny raz przyszło nam prowadzić doping zza ogrodzenia gdzie warunki niezbyt sprzyjały, a także rzutowało to na jakość śpiewów. Pierwsza połowa przebiegła pod znakiem obustronnych bluzgów, naszej spinki ze "stewardami" (hehe) i jako takim dopingiem dla mińskiej jedenastki, a także pozdrowieniami dla Hutnika i Pogoni. Gospodarze po strzelonej bramce odpalają jedną racę, a jeszcze wcześniej prezentują sekto w barwach. Drugą połowę rozpoczynamy jakby troszkę głośniej jednak nadal nie było to to, czego każdy oczekiwał. W drugiej odsłonie Victoria prezentuje oprawę złożoną z rac, machajek i stroboli. Przed końcowym gwizdkiem spiker informuje, że od razu po zakończonym meczu mamy natychmiast (jak to on określił) ewakuować się do autobusu co olewamy, czekamy na grajków, aby podziękować im za walkę i wywalczony remis, następnie kierujemy się transportu poganiani przez milicje. W międzyczasie dojechały kolejne posiłki mundurowych, w tym wojsko. Kiedy zaczynamy wsiadać do autobusu Victoria robi małą pokazówkę, coś prubując wykręcić, ale policja niweczy ich plany, szybko utworzona zostaje obstawa policyjna i ruszamy do Mińska. Kolejny raz mieliśmy tą przyjemność, aby zaznać podróży 50 osobowym autobusem, do którego zapakowano ponad setkę, polecamy, warto to przeżyć:). Po dojechaniu do Mrozów szybko biegniemy na peron, aby zdążyć na pociąg do Mińska, w którym meldujemy się po kilkunastu minutach podróży. Tak, więc misja "Derby" dobiegła końca, ludzie rozchodzą się w swoje strony. Kilku z nas zostaje jeszcze wraz z Mazovią na browarze. Dzięki dla MKS-u za kolejny dobry kibicowsko mecz z atrakcjami i gościnę! Pozdrawiamy i do zobaczenia na następnych kibicowskich wojażach, aby jak najszybciej!
Tutaj znajdziesz więcej informacji oraz zdjęcia z meczu. |