Odzyskajmy Polskę! Pod takim właśnie hasłem odbył się tegoroczny Marsz Niepodległości, na którym oczywiście nie mogło zabraknąć naszej delegacji. Scenariusz wyjazdu był troszeczkę inny niż w latach poprzednich, ponieważ rozpoczynamy go już dzień wcześniej goszcząc się u przyjaciół z Mińska Mazowieckiego, z którymi to ruszamy do Warszawy 11 listopada, a zebrało się nas ok. 30 osób. Na miejscu zbiórki meldujemy się na około pół godziny przed rozpoczęciem tej największej powojennej manifestacji. Tłum, jaki tam zastaliśmy był nie do ogarnięcia wzrokiem, 30 tysięcy?40?50?Nie wiem, ale liczba 40-50 tysięcy będzie chyba najodpowiedniejsza. Demonstrację tworzyli ludzie z przeróżnych opcji politycznych, stowarzyszeń, grup, od kiboli przez ONR i MW przez NSZ i AK po Klub Gazety Polskiej. Ogromna kolumna z banerem Marszu Niepodległości na czele rusza z Ronda Dmowskiego z opóźnieniem. Od samego początku towarzyszą nam setki płonących rac, wybuchy achtungów i dumne okrzyki. Całość robi ogromne wrażenie, człowiekowi serce mocniej biło. Po kilku minutach dochodzi do pierwszych ekscesów, mianowicie po dotarciu do skrzyżowania ulic Marszałkowskiej i Żurawiej z prawej strony kolumny wybiega kilkanaście osób miotając w policję kamieniami, butelkami i racami. Za nimi nagle rusza spora banda i rozpoczyna się mała wojenka, podczas której policja nie szczędzi gazu i gumowych kul, posiłkują się nawet pirotechniką, która lądowała pod ich nogami odrzucając ją w tłum, w którym byli także ludzie starsi i dzieci. Nie jedna osoba pomyślała w tym momencie: po co ta awantura, mieliśmy przecież dumnie i spokojnie przejść przez Stolicę Polski manifestując swój patriotyzm. Stwierdzenie to jest całkiem słuszne, ale...no właśnie! Jak się okazało już po kilkudziesięciu minutach, pierwszymi, którzy zaatakowali prewencję byli...policjanci! W nasz tłum wmieszało się kilkunastu psiarskich szpicli, których zadaniem (zapewne na polityczne zamówienie) było sprowokowanie zamieszek w celu oczernienia organizatorów jak i samych uczestników Marszu. Kto za tym wszystkim stoi można się tylko domyślać, ja żadnych wyroków wydawać nie chcę. Na wszystko jednak istnieją twarde dowody w postaci materiałów filmowych i zdjęć zamaskowanych awanturników, u których pod kurtkami widać kamizelki z napisem POLICJA. Wszystko bardzo łatwo znaleźć w sieci, polecam. W efekcie prowokacji nasz Marsz zostaje zablokowany z jednej jak i drugiej strony. Spora grupa ludzi zostaje zatrzymana na Żurawiej gdzie są trzymani w kordonie. Całą sytuację starali się załagodzić organizatorzy i co najważniejsze po pewnym czasie ruszamy dalej! Znowu poruszamy się ogromną liczba ludzi po ulicach wznosząc przy tym hasła typu „Cześć i chwała Bohaterom!” czy „Nadchodzi, nadchodzi, Marsz Niepodległości!”. Piękny był widok tysięcy biało-czerwonych flag powiewających nad naszymi głowami, a wszystko nadal w niezliczonej ilości rozświetlały race. Koniec Marszu planowany był pod pomnikiem jednego z twórców Niepodległej Polski i ojca polskiej myśli narodowej - Romana Dmowskiego. Tam, jak co roku odbyło się kilka przemówień i po raz kolejny odpalano race. To jednak nie był koniec, organizatorzy zaprosili wszystkich na Agrykolę gdzie ustawiona była scena, z której miały być wygłoszone kolejne przemówienia. Widok zebranego tłumu z potężna ilością flag zapierał dech w piersiach. Po kilkunastu minutach nasza ekipa musi udawać się kierunku dworca. Jak co roku oprócz dumnych Polaków w Marszu wzięli udział przedstawiciele innych nacji: bardzo, bardzo duża liczba braci z Węgier, Włosi, Serbowie, Ukraińcy, Słowacy, Czesi, Norwegowie, a nawet delegacja z...Meksyku. Podsumowując: kolejny raz byliśmy świadkami przepięknego zamanifestowania dumy z bycia Polakami, w powietrzu było czuć żar patriotyzmu, który nas wszystkich rozpiera. Śmiało można powiedzieć, że zrobiliśmy kolejny krok w celu odzyskania Polski z rąk bandytów, złodziei i lewackich kolaborantów! Mogliśmy też usłyszeć piękne słowa o rodzeniu się nowego ruchu narodowego, który poprowadzi nas wszystkich do potęgi i dzięki któremu nasz kraj powstanie z kolan. Słowa te były jak najbardziej słuszne, bo jak inaczej określić z roku na rok rosnącą liczbę uczestników Marszu Niepodległości przy mizernej otoczce pochodu „Bula” Komorowskiego nie wspominając już nawet o cyrku, jaki zaprezentowały środowiska lewackie wspólnie z GazWybem i wyznawcami prawdy objawionej w postaci TVN-u? Silny Naród to silna Ojczyzna, a w nas ta siła jest i będziemy to pokazywać nie tylko tego jednego dnia, ale cały czas, czy się to panu Donaldowi i jego spółce podoba czy nie! Za rok widzimy się znowu, będzie nas jeszcze więcej, będziemy jeszcze głośniejsi i silniejsi, a co najważniejsze będziemy jeszcze bardziej dumni! Odzyskamy Polskę! A. |