MKS Małkinia - Hutnik Huta Czechy 2:3 (1:2)
Bramki: Rafał Głąbicki - 21 minuta ( as. Łukasz Trzciński ) Robert Sabała - 44 minuta - 71 minuta ( as. Robert Sabała ) Skład: Paweł Rękawek - Arkadiusz Wardak, Marek Krupieńczyk, Robert Sabała, Łukasz Trzciński - Jakub Wardak, Radosław Wardak, Łukasz Kowalski ( 89min - Mateusz Dróżdż ), Rafał Głąbicki, Filip Gawinek - Michał Piesio ( 90min - Bogdan Głąbicki )
Ławka rezerwowych: Piotr Kardyka, Rafał Trzmiel, Wojciech Sęk
Sędziowali: Adaśko, Witkowski, Świniarski
Kibicowsko: Dzień przed meczem zrodził się w naszych głowach pomysł aby zaliczyć ten wyjazd, nawet w skromnej liczbie, ale zaliczyć. Jeden z nas będący szczęśliwym posiadaczem czterech kółek oferuje je jako środek transportu na ten chyba najdalszy w naszej lidze wyjazd, kierowcą okazuje sie być jeden z piłkarzy i tak we trzy osoby składem kibolsko-piłkarskim wyruszamy z rańca w stronę Małkinii. Droga jaką kierowaliśmy się do celu prowadziła przez Mińsk Mazowiecki z czego korzysta naszych dwóch braci reprezentujących barwy MKS-u. Jako iż droga była całkiem długa spito więc po kilka browarów, poleciało kilka dobrych żartów jak i "opowieści z krypty". Na miejscu meldujemy się jakoś 30 minut przed meczem, otrzymujemy od jednego z piłlkarzy butelkę wytrawnego urodzinowego trunku (sto lat R!), oczywiście zostaje ona opróżniona w trymiga i w taki sposób zleciał nam czas do meczu (rozpoczęcie opóźniło się 30 minut). Na meczu "swojsko", kilku dziadków kreci młynek przy pomocy bębna i syreny strażackiej, my zaznaczamy 3-4 razy swoją obecność. W przerwie meczu postanowiliśmy uzupełnić kalorie, niestety Sheratona nie znaleźliśmy tak więc i sławnego żurku nie dane było nam spróbować, musieliśmy zadowolić się bułkami i parówkami w których zawartość mięsa nie wynosiła więcej jak 20%. Podczas drugiej połowy oglądamy mecz z drugiej strony boiska przy ławkach rezerwowych nadal uskuteczniając melanż. Po wygranym meczu kopacze przybijają nam piątki i w radosnych nastrojach wracamy do domu, po drodze desantując chłopaków z Mazovii. Dzięki za wsparcie i do następnego!
PS: Po drodze jeden z nas widzi...Boga!Po kilku chwilach okazało się, że chodzi jednak o Bug...rzekę Bug
|