Pierwszy mecz na Łazienkowskiej na wiosnę. Zawieszenie protestu grup kibicowskich. Nie pozostało nic innego jak ogarnąć kilka złotówek, wolne w gułagu i ruszyć w stronę stolicy na spotkanie 1/4 Pucharu Polski pomiędzy Legią, a Olimpią Grudziądz. Jak się później okazało czekało na nas tego dnia kilka niespodzianek. Pierwszą z nich była ochrona na bramkach: dzień dobry, proszę o kartę kibica, proszę zdjąć czapkę, dziękuję, miłego dnia. Absolutny szok, rzecz raczej niespotykana wcześniej :) Przed meczem miała miejsce mała uroczystość, mianowicie swoją karierę, po 12 latach występów w barwach Legii postanowił zakończyć Tomek Kiełbowicz. Cały stadion nagrodził jego dorobek gromkimi brawami. Chwilę wcześniej odśpiewany został „Sen o Warszawie” i tutaj miała miejsce niespodzianka numer dwa, czyli oryginalna wersja tego utworu w wykonaniu Czesława Niemena. Widać, że w końcu ktoś wziął się za pewne „zaległe” sprawy. Początek pierwszej polowy pod względem dopingu wg mnie marnie, zmieniło się to dopiero po bramce strzelonej przez piłkarzy gości, co jak zwykle zmobilizowało Żyletę do głośniejszych śpiewów. Jak zauważył prowadzący tego dnia doping Szczęściarz, mecz w dużej mierze wygrywa się na trybunach. Pierwsza połowa raczej nie mogła być zaliczona do bardzo udanych, ani przez nas ani przez piłkarzyków. W drugiej odsłonie gry wyglądało to już zdecydowanie lepiej. W nasileniu dopingu pomogły kolejne bramki zdobyte przez Legionistów, dobre kilka minut niosło się po stadionie „Puchar jest nasz!”, a apogeum nadeszło jakieś 15 minut przed końcem meczu, kiedy to zarzucona została pieśń „Tylko Legia...”, nie raz można było poczuć ciary, a wszystko potęgował manewr ściszania dopingu i nagłego ryknięcia - jak zwykle zajebistą robotę wykonali bębniarze. Po wygranym meczu piłkarze podchodzą pod Żyletę, gdzie śpiewają razem z nami „Warszawę” i „Ole, Ole...”. Po kilku minutach zwijamy się ze stadionu, na wyjściu znowu małe zaskoczenie w postaci braku armii ochroniarzy na promenadzie, co było raczej pewne po każdym poprzednim meczu. Nie uchroniło to jednak tych, którzy tam stali od kilku śniegowych piguł :) Po wyjściu ze stadionu, ogarniamy całą naszą ekipę i ruszamy w miejsce docelowe skąd jedziemy już prosto w nasze strony. Od nas na tym meczu 4 osoby. Przed, na, jak i po meczu razem z nami trzech kumpli z Garwolina. Na samiutki koniec słów kilka na temat kibiców gości: zjechali w około 700 osób (500 na trybunie gości, 200 na jednym z sektorów legijnych), wywiesili kilka flag, razem z nimi Drwęca NML, trzeba przyznać, że dwa-trzy razy udało im się dobrze krzyknąć. PUCHAR JEST NASZ!!!
Tutaj znajdziesz więcej informacji oraz zdjęcia z meczu. Zdjęcie wykonane prze fotografów portalu www.legionisci.com |