Kolejny mecz, kolejny wyjazd, kolejna przygoda. Tym razem trafiło na Chorzów. Zbieramy sie koło godziny 9.00. Mimo, że niektórzy Legioniści wyruszyli już dzień wcześniej umacniać zgodę w Sosnowcu z miejsca zbiórki wyjeżdża całkiem zgrabny szpaler aut wypchanych warszawskim kibolstwem. Ja miałem przyjemność podróżować w doborowym towarzystwie składem mieszanym, a nawet międzynarodowym ;) Podróż jak podróż, z kilkoma przystankami oraz standardowo poblokowanymi stacjami benzynowymi przez tych, co zawsze. Ogólnie mobilizacja policji tego dnia gigantyczna. Szczególnie podczas powrotu byli widoczni na każdym kroku. Zanim dobrze wyjechaliśmy z Warszawy łapiemy awarię hamulców. Na szczęście kierowca nad wszystkim zapanował na tyle, że dojechaliśmy i wróciliśmy cało i zdrowo, ale dwa momenty były naprawdę gorące i wywołały niezłą pompę wśród pasażerów. W granicach 14 dojeżdżamy do celu, którym była sosnowiecka Patelnia. Znalazł sie czas na posiłek i piwko. Następnie wszyscy udaliśmy sie na peron i pociągiem ruszyliśmy w kierunku Chorzowa. W Katowicach przed dworcem nie wiedzieć, czemu nasz środek transportu stanął. Do tego potraktowano nas gorącym powietrzem z wentylatorów. Ciekawe, kto wpadł na ten fantastyczny pomysł?!?. Nic dziwnego, że cała banda postanowił wysiąść z wagonów i ruszyć dalej z buta. Zajebista, spontaniczna akcja - spacerek ulicami Katowic. Policja kolejny raz nie wiedziała co robić. W samą porę dotarliśmy na dworzec i znaleźliśmy schronienie przed potężną ulewą. Dalej podróż do Chorzowa, choć na dwie tury przebiegła już sprawnie. Co sie działo na dworcu Chorzów Batory niech zostanie tajemnicą. Jedno jest pewne - Niebiescy będą tam musieli wysłać jakiegoś dobrego partyzanta :) Dalej w policyjnej kolumnie ruszyliśmy na pieszo na ul.Cichą gdzie znajduje się obiekt Ruchu. Wejście na sektor nie najgorsze mając w pamięci Kielce, ale bez rewelacji. Niestety, mimo, że osobiście wszedłem, jako jeden z pierwszych to całość wchodziła praktycznie całą I połowę. To oraz sosnowiecka gościnność odbiły sie to trochę na dopingu, który śmiem twierdzić był jednym z najgorszy od zawieszenia protestu. Mimo starań gniazdowego większość pieśni szła na pół gwizdka. Bywa i tak... Mecz ogólnie bez większych emocji. Gospodarze prezentują kartoniadę w asyście sektorówek. Całość bez szału. Ich doping średni z dobrymi momentami, frekwencja kiepska. W naszym sektorze w drugiej połowie zawisła dawno nie widziana flaga Veni Vidi Vici. Ogólnie sporo bluzgów z obu stron, trochę deszczu na początku meczu, podśmiechujki z Hanysów i ogólne rozluźnienie. Powrót bez przygód. Tego dnia od nas także trzy osoby w Mińsku na Mazovia - Zorza Sterdyń. Pragnę pozdrowić F. z sosnowieckiej dzielnicy Dandówka, który towarzyszył nam podczas tego wyjazdu oraz pokazał co nie co Sosnowiec. Dzięki mordo i do zobaczenia!
Tutaj znajdziesz więcej informacji oraz zdjęcia z meczu. Zdjęcie wykonane prze fotografów portalu www.legionisci.com |