W tak piękny dzień jak Mistrzowska Niedziela fanatyków stołecznego klubu czekało mnóstwo atrakcji. Nic też dziwnego, że wypad do Warszawy rozpoczynamy z samego rana. Ruszamy pociągiem kursowym składem mieszanym Huta i Garwolin. Natomiast samochodem zaraz po nas ruszyła Wilga. Podróż bardzo wesoła ze względu na dobre humory po kawalerskim, na którym bawili sie chłopaki z Garwolina poprzedniej nocy. Niektórzy zawarli nawet nowe znajomości z podróżującymi z nami w jednym wagonie damami ;) Na większości stacji przypominamy, w jakim celu jedziemy w kierunku Warszawy wspomagając sie petardami hukowymi. Na Powiślu odbiera nas jeden Adaś i razem wybieramy sie do Źródełka, gdzie popijają chłopaki z Wilgi. Czas mija w biesiadnej atmosferze, a okolice zaczynają zapełniać tłumy Legionistów i pięknych Legionistek. Międzyczasie przekazujemy zebrane podczas turnieju pieniądze w odpowiednie ręce. Do kwoty dokłada swoją cegiełkę również Garwolin. Od nas tego dnia zaledwie 8 osób. Minuty uciekały nieubłaganie i co niektórzy (ci z biletami/karnetami) powoli musieli zbierać sie na stadion WP. Mimo ogromnego zainteresowania tym meczem i tysięcy ludzi chcących wejść na trybuny na kołowrotkach znowu luz. Kilka minut i można sie było cieszyć widokiem zapełnionego po brzegi stadionu kibicami w białych koszulkach. Warto zaznaczyć, że tego dnia padł rekord frekwencji na nowym obiekcie - prawie 31 tysięcy osób. Przyczynili się do tego po części "Malinowe Nosy" z Wrocławia, gdyż mieli zakaz na ten mecz, a za nich w sektorze gości oraz na buforze mogli zasiąść kibice Legii. Na początku meczy zaprezentowaliśmy oprawę-baloniadę na wszystkich czterech trybunach! Na Żylecie rozwinięto sektorówkę z koroną, herbem Legii i białymi szatami, transparent "Habemus Campione", do tego białe flagi, jako tło i... biały dym ze świec w nawiązaniu do wyboru nowego papieża przez konklawe. Gęsty dym oznaczał wybór nowego Mistrza Polski, Całość dopełniły serpentyny i konfetti. Mecz rozpoczął się z 15 minutowym opóźnieniem ze względy na ograniczoną widoczność. Po prezentacji ruszyliśmy z rewelacyjnym dopingiem dla stołecznej jedenastki. Piłkarze grali jak z nut strzelając Śląskowi aż 5 bramek. Po każdej z nich inicjowano pieśń - "Gdzie Twoje berło, berło i korona...". Ogólnie doping tego dnia wychodził świetnie, a wszystkie pieśni szły równo i głośno. Wielokrotnie do Żylety i połowy wschodniej, która dopingowała całe spotkanie dobijały wszystkie trybuny. Była miazga! Na barierkach oprócz dwóch odnowionych flag pojawił się między innymi transparent dla Liuboji - "Danijel, hvala za sve". W drugiej połowie zaprezentowaliśmy sektorowke-koszulkę, a następnie racowisko w asyście świec dymnych. Kolejny raz bardzo dobry efekt. Po meczu odbyła sie dekoracja zawodników. Mistrzowską Paterę komitet honorowy Wojska Polskiego. Po wszystkim zawodnicy strzelili rundkę na około stadionu i powoli można było kierować sie w stronę starówki. Z racji, że cały asortyment, jaki potrzebny był nam do świętowania po meczu mieliśmy w aucie jednego z naszych znajomych musieliśmy trochę poczekać i odstaliśmy od głównej grupy. Zapakowani i szczęśliwi mogliśmy kontynuować marsz nie szczędząc po drodze alkoholu i pirotechniki. Na miejscu łapiemy sie z Krewkimi Legionistami i z nimi praktycznie świętujemy do końca dnia. Ogólnie u Zygmunta wiele znajomych mordek, które serdecznie pozdrawiam. Melanż potoczył sie tak, że część z nas koło 4 rano wróciła autem do domów, część została na nocleg w stolicy, a jeszcze inna część w ogóle nie dotarła na starówkę z powodów upojenia :) Ci, co mogli być, a nie przyjechali niech żałują. Rewelacyjny dzień! Podziękowania dla B. i R. którzy zabrali mnie na nocleg!
Zdjęcie dzięki uprzejmości Katarzyny Koźlik.
Najlepsza galeria oddająca kibicowski klimat na jp85.pl |