Na to spotkanie wybieramy sie z Huty czteroosobowym wesołym składem. Zabawa trwa od samego początku wyjazdu, a pierwsze skrzypce gra o dziwo spokojny zazwyczaj M. :) Dobijamy do Mińska w miejsce zbiórki i razem z Mazovia ruszamy z buta na obiekt Tygrysa, do którego mamy ok 2 km. Tego dnia króluje melanżowa atmosfera i patologiczny doping. Jest nas razem ok 60 głów. Jeden z nas zostaje wywołany do tablicy gromkim "sto lat”, po czym zaczyna sie alkoholizacja za zdrowie tego osobnika, innych osobników, Mazy i Hutnika i ogólnie wszystkich obecnych ;) Kilka razy dajemy z walczykiem w wersji pogo, co na stromej trybunce w Hucie Mińskiej było ryzykowne. W przerwie mocno dozbrajamy sie w alkohol i jedziemy dalej z dobrą zabawą na trybunach. W grę wchodziło wszystko - browary, szampany, wódka, wina, energetyki. Ogólnie napoje tego dnia lały się nie tylko w gardła, ale również po rozpalonych głowach kibiców. Atmosfera godna Mistrza :) Mecz przegrywamy, ale cytując klasyka "Nie ważne, kto wygrał, ważne, kto się cieszy!". Serdeczne dzięki dla Mazovii za zajebistą atmosferę i świetną zabawę. Hutnik kończy tego dnia baletem do rana na imprezie urodzinowej jednego z młodszych kibiców z naszej grupy - najlepszego K. |