Po krótkiej przerwie między sezonami, przetarciu podczas Deyna Cup i pierwszym meczem przed awansem do upragnionej Ligi Mistrzów nadszedł czas na rozpoczęcie zmagań ligowych. Na pierwszy ogień trafił nam się dosyć ciężki gatunkowo mecz z Widzewem. Obecnie nie są to już mecze, które, aż tak elektryzują, ponieważ piłkarsko RTS nie prezentuje niczego specjalnego i raczej nie doczekamy się w tym razem całosezonowej rywalizacji o pierwszej miejsce między Łodzią i Warszawą, jednak trzeba pamiętać, że Widzew ma swoją markę kibicowską i nie są to jakieś ogórki, dodatkowo ciągła walka o strefy wpływów w takich miastach jak Żyrardów czy Sochaczew nadaje smaczku temu pojedynkowi. Mecz określony mianem "podwyższonego ryzyka”, o czym można było się przekonać napotykając niemal wszędzie oddziały policji wraz z ciężkim sprzętem nie wyłączając polewaczek, zabrakło chyba tylko czołgów. Okres wakacyjny sprawił, że sprzedano tylko ok. 18000 tys. biletów (w tym 1800 dla Synów Dawida), Żyleta wypełniona niemal szczelnie. Przed meczem załatwiamy swoje sprawy, po czym meldujemy się na stadionie gdzie już przed pierwszym gwizdkiem kilka razy przetestowano siłę gardeł. Na gnieździe po niemal dwóch latach przerwy pojawił się Staruch. Wywieszono najlepsze flagi, dodatkowo pojawiły się płótna takie jak Żyrardów, Sochaczew, Siedlce, a na nich skrojone szale i koszulki. Doping z dobrym jebnięciem, szczególnie w drugiej połowie, bębniarze dawali z siebie wszystko, dzięki czemu cała trybuna wpadał w kilkunastominutowy trans. Nie zabrakło pozdrowień dla zgodowiczów i "karmienia psa" skierowanego w stronę sektora kibiców gości, który tego dnia został nazwany "sektorem hebrajskim":) Po rozbiciu przeciwnika 5:1 piłkarze robią rundę dookoła stadionu, na dłuższą chwilę zatrzymują się pod Żyletą skąd słyszą, że mają walczyć i trenować w celu zdominowania tegorocznych rozgrywek. Czerwona Armia jak określają siebie kibice Widzewa zjechała w 1800 osób, oflagowali cały sektor, także płótnem mitycznego FC podobno działającego na ulicach Stolicy, w porównaniu do wcześniejszych wizyt zaprezentowali się raczej średnio, słyszalni może 2-3 razy w drugiej połowie podczas zmiany repertuaru Legii. Niespodziewanie przed meczem spotykamy znajomego z Grodziska Mazowieckiego, który ostatnimi czasy musiał przebywać w miejscu odosobnienia, a opuścił je...kilka godzin przed meczem, B. witaj na wolności!:). Nasz FC reprezentują 2 osoby. Po meczu delikatny melanż w Warszawie ;)
Tutaj znajdziesz więcej informacji oraz zdjęcia z meczu. Zdjęcie wykonane prze fotografów portalu www.legionisci.com |