Rozpoczął się bardzo intensywny okres dla nas-kiboli, jak i dla piłkarzy, mecze Legii będziemy mogli teraz oglądać mniej więcej co trzy dni, ponieważ czeka nas równoczesne lanie paziów w europejskich pucharach jak i sprawianie łomotu lokalnym rywalom w walce o MP. Wracając jednak do meritum, przyszedł czas na postawienie pierwszego kroku na drodze do finału LE który odbędzie się w...WarszawieJ. Na naszej drodze stanął belgijski Lokeren. Jako, że na piłce znamy się średnio to nie ocenimy poziomu rywala, ale jest to drużyna odpowiadająca umiejętnościami nam. Co do ich fanów to nie wyróżniają się niczym szczególnym, tak jak większość zachodnich ekip to zbieranina matek z dziećmi i otyłych panów w wieku +40. Jakieś kumate jednostki może i tam się trafią, ale jak to mówią: szału ni ma. W czwartkowy wieczór na stadion przy ulicy Łazienkowskiej ściągnęło ok. 22 tys. fanów Legii, pojedyncze wolne krzesełka trafiły się nawet na Żylecie, jednak jak na środek tygodnia i dosyć wysokie ceny biletów publika dopisała. NS-i kilka dni wcześniej zapowiedzieli oprawę i zbiórkę funduszy na kolejną, parę groszy dorzuca także nasza grupa. Na trybunie meldujemy się na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem. Niestety w zamieszaniu nasza grupa nie daje rady złapać się w całości, więc jesteśmy rozbici na dwa poziomy (Wilga razem z Garwolinem, Huta Czechy razem z Mokotowem i Zduńską Wolą). Po odśpiewaniu „Mistrzem Polski jest Legia” nad głowami kibiców rozwinięto jedną dużą sektorówkę i kilka mniejszych. Na dolnej barierce zawisł transparent, a całość dopełniły kartoniki. Całość przedstawiała portret pana Lucjana Brychczego i medale z liczbami (60-lata w Legii, 452- mecze w barwach (L), 11- mistrzostwa zdobyte z Wojskowymi, 227- gol dla CWKS), treść transparentu brzmiała VENI, VIDI, KICI (Kici-przydomek pana Lucjana). Zaraz po zaprezentowaniu oprawy ruszamy z baaardzo dobrym dopingiem, zero przestojów, cały czas dobra korba i decybele na najwyższym poziomie! Oprócz sztandarowych flag na trybunie pojawiło się kilka transparentów (z życzeniami zdrowia dla Maćka, 17.09.1939-Pamiętamy, nie wybaczymy! i zachęcający do przyjścia na mecz rugbystów). Dostało się Uefie która będzie wyzywana do końca istnienia Żylety i cwelowi Haniorowi. W 90 minucie spotkania odśpiewano cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego (apel do wszystkich o to, aby śpiewać poprawną wersję, czyli Jeszcze Polska nie zginęła KIEDY my żyjemy, a nie póki my żyjemy!). Piłkarze po dobrym meczu zdobywają pierwsze trzy punkty, tak więc pierwszy krok mamy za sobą, oby tak dalej. Wystarczy jeszcze raz zlać Belgów i po dwa razy Ukraińców i Kebabów. Jeszcze słówko o gościach: przyjechali w jakieś 200 osób pizdowatej ekipy, powiesili ok. 10 flag, nie pokazali nic szczególnego poza machaniem łapami i dwoma-trzema okrzykami. Nasza liczba to 6 głów. Do zobaczenia na kolejnych meczach, CWKS!!!
Tutaj znajdziesz więcej informacji oraz zdjęcia i filmiki z meczu. Zdjęcie wykonane prze fotografów portalu www.legionisci.com |